To jak jest w schronisku dla bezdomnych w Bydgoszczy?
Brud, smród i robactwo - tak jeden z podopiecznych mówi o warunkach panujących w Centrum Pomocy dla Bezdomnych Mężczyzn w Bydgoszczy. Skarży się m.in. na ciasnotę w pokojach i małą liczbę toalet.
- Za pieniądze, które biorą od ludzi komfort w schronisku powinien być wyższy - mówi pan Piotr, który w placówce spędził ok. trzech miesięcy.
- Przez pierwsze 2 dni robaki tak mnie pogryzły, że musiałem jeździć do Caritas i tam pani mnie odkażała. Były problemy z wymianą pościeli, obsługi medycznej nie ma w ogóle. Na pranie trzeba się zapisać. Na 80 chłopa 2 ubikacji i 2 prysznice - wylicza.
Maciej Zabielski, dyrektor schroniska uważa, że skarga pana Piotra to odwet za to, że mężczyzna musiał opuścić placówkę, bo był pijany. Przyznaje, że w Centrum panują trudne warunki, bo na wszystko nie ma pieniędzy.
- Schronisko, które prowadzimy nie podlega pod rozporządzenie mówiące o standaryzacji. W związku z tym ten budynek nie musi spełniać określonych warunków dotyczących metrażu, liczby łóżek, pisuarów, łaźni, umywalek... Warunki w części schroniskowej są bardzo trudne, my o tym wiemy. Staramy się działać i te warunki poprawiać, natomiast trudno jest poprawić komfort, bo pokoju nie powiększymy, kibla nie dostawimy, bo nie ma gdzie go ustawić. Nie mamy pieniędzy, żeby postawić drugi budynek - odpowiada szef schroniska.
Maciej Zabielski dodaje, że są zapisy na pranie, ale wynika to z tego, że pralki często się psuły, bo nie zawsze wrzucano do nich to, co powinno tam trafić. Nie ma jednak problemu ze zrobieniem prania. W pokojach są czajniki, a opiekę medyczną bezdomni mają taką samą, jak każdy inny obywatel.