Białorusini, którzy musieli uciekać z kraju, w Bydgoszczy znaleźli dom
Po ucieczce z Białorusi przed reżimem Łukaszenki, dwie rodziny znalazły azyl w Bydgoszczy. Dzięki pomocy władz miasta mają już gdzie mieszkać. Teraz muszą jeszcze znaleźć pracę i nauczyć się języka polskiego. Najważniejsze, że Julia i Artiom z córeczką oraz Żana i Aleksander z czwórką dzieci czują się u nas bezpiecznie.
Białoruskie rodziny spotkały się z prezydentem Bydgoszczy Rafałem Bruskim.
- Jesteśmy po kilkudziesięciuminutowym spotkaniu. Poprosiłem o opowiedzenie historii życia, tego z ostatnich miesięcy, i powiem szczerze, to były bardzo wzruszające opowieści ze łzami w oczach przez nas słuchane, i ze łzami opowiadane - mówi prezydent Rafał Bruski.
- Wszystko się zaczęło po wyborach, kiedy ludzie po prostu nie zgodzili się na wyniki wyborów i wychodzili na manifestacje. Po jednej z manifestacji właśnie pan Artiom został brutalnie zatrzymany, brutalnie pobity. Zaczęło się ciśnienie, że mogą im zabrać dziecko. Panu Artiomowi grozi do 6 lat więzienia...
- Druga rodzina pochodzi z Grodna. Pani Żana uczestniczyła w manifestacjach kobiecych, a pan Aleksander wszedł do strajku. Napisał, że nie będzie pracował dla reżimu Łukaszenki, za co został zwolniony po trzech dniach od wydania tego oświadczenia.
Przez pół roku obydwie rodziny mieszkały w obozie dla uchodźców koło Białej Podlaskiej. Dzięki pomocy Alesi Popławskiej i Hanny Radziuk z Fundacji „Białorusini w Łódzkim" obydwie rodziny trafiły do Bydgoszczy. W wyposażeniu ich mieszkań pomogła znana sieciówka.