Nie chcą odstrzału dzików, a urzędnicy boją się ASF. Kto ma rację?
Petycję w sprawie wstrzymania odstrzału dzików złożyli do prezydenta Torunia przedstawiciele organizacji ekologicznych. Apel w Internecie poparło ponad 1000 mieszkańców.
Autorzy petycji uważają, że są inne rozwiązania, które pomogą wyprowadzić zwierzęta z toruńskich osiedli. Przekonują też, że w Toruniu nie ma zagrożenia ASF.
– ASF jest o tyle bajką, że mamy tutaj z serwerów Państwowej Inspekcji Weterynaryjnej pokazane ogniska ASF i obszary ochronne na terenie Polski. Tu gdzie jest Toruń nie ma nic. Powinniśmy, zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt, zrobić wszystko, żeby zabezpieczyć zwierzę w sposób humanitarny – powiedział Piotr Korpal z Toruńskiego Towarzystwa Ochrony Praw Zwierząt.
– Dlaczego w memencie, gdy pojawiły się dziki nie poszła kampania medialna do mieszkańców, żeby nie dokarmiali, żeby nie robili sobie sefli z dzikami, dlaczego MPO nie jeździło dwa razy w tamten rejon wywozić śmieci, bo to są koszty dla miasta – mówił Sylwester Jankowski z Partii Zieloni.
– Rzeczywiście stwierdzonego przypadku ASF na terenie województwa kujawsko-pomorskiego nie ma, natomiast na tej mapie można śledzić jak ASF zbliża się do naszego regionu. Odstrzał nawet jeśli odbywa się na terenie miasta, to nie na terenie zamieszkałym – dodała Anna Kulbicka Tondel, rzecznik prezydenta Torunia.
Pod koniec maja prezydent Michał Zaleski poinformował, że ze względu na bezpieczeństwo mieszkańców zostanie odstrzelonych 50 ze 162 dzików, które przychodzą na osiedla. Myśliwi mają oszczędzić lochy z młodymi. Petycja cały czas dostępna jest w Internecie.