Dostaną dodatki za lockdown. Nauczyciele ze szkół specjalnych wygrali w sądzie
Bydgoski sąd zdecydował, że nauczycielom szkół specjalnych należą się dodatki za pracę w szczególnych warunkach za czas lockdownu. Wyrok nie jest prawomocny.
Chodzi o okres od marca do wakacji ubiegłego roku. Miasto nie wypłacało dodatków, gdy nie było lekcji w szkole. Trzech nauczycieli wygrało sprawę w pierwszej instancji. Komentują, że to moralne zwycięstwo. - Uważamy, że pracowaliśmy w warunkach trudnych i specjalnych na rzecz naszych dzieci i z nimi – najlepiej, jak potrafiliśmy. Stawialiśmy na głowie, robiliśmy wszystko, żeby proces nauczania przebiegał jak najefektywniej i jak najlepiej – mówi jedna z nauczycielek Katarzyna Warmijak. - Zrealizowaliśmy podstawę programową, dyrektor wypłacił nam nadgodziny, czyli musiał uznać naszą pracę.
Jak tłumaczy nauczycielka, jeśli ma w klasie pięcioro uczniów i jeden temat do zrealizowania, to z każdym dzieckiem musi pracować inaczej. - Każdy uczeń w tej klasie ma zupełnie inne możliwości - jeden komunikuje werbalnie, pisze, czyta, a drugi absolutnie nie. Mogę poprosić rodziców o pomoc, mogłam też pracować bezpośrednio z uczniem, bo są uczniowie którzy się komunikują – piszą, czytają - za pomocą Messengera na przykład.
Zgodnie z decyzją sądu, miasto ma zapłacić dodatki wraz z odsetkami i kosztami sądowymi. Dla jednej z osób to ponad 3 tysiące złotych za same dodatki. W sumie ponad 20 nauczycieli wystąpiło do sądu o zapłatę. Decyzja o ewentualnym odwołaniu ma zapaść po zapoznaniu się z uzasadnieniem.
We wcześniejszych wypowiedziach przedstawiciele ratusza deklarowali, że jeśli będzie taka decyzja sądu, wypłacą pieniądze za dodatki. Zaprzestanie ich wypłacania tłumaczono brakiem bezpośredniego kontaktu z uczniami, powołując się na ówczesne stanowisko ministra edukacji. - Mam nadzieję, że miasto nie będzie składać apelacji i narażać budżetu na kolejne straty a nauczycielom oszczędzi dodatkowego stresu, na który nie zasługują - skomentował na swoim profilu radny Paweł Bokiej