Pracownicy socjalni na celowniku. Są krytykowani za odwiedziny u podopiecznych
Była bezpośrednia agresja słowna, teraz są pisma do policji i sanepidu. Pracownicy społeczni z Bydgoszczy stali się obiektem społecznej nagonki. Czym się „narażają"? Odwiedzinami u podopiecznych w dobie koronawirusa...
Pracownicy socjalni świadczą usługi opiekuńcze, robią zakupy, pomagają w drobnych pracach domowych, interweniują w sytuacjach kryzysowych. Pod ich szczególna opieka są samotni i chorzy seniorzy. Pracy, jak się można domyślać, jest bardzo dużo, tymczasem, jak mówi Marta Frankowska, rzeczniczka Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Bydgoszczy, w ostatnim tygodniu doszło nowe zadanie - odpisywanie na wspomniane skargi.
Marta Frankowska zapewnia, że każdy pracownik dba o bezpieczeństwo własne i innych. Dodaje, że nie wszystkie problemy można rozwiązać przez telefon.
- My musimy o tę rodzinę zadbać, i niejednokrotnie sprawdzać, kontrolować, czy nie dzieją się żadne nieprawidłowości. Zmieniła się jedynie forma wizytowania środowiska. Nie są te środowiska wizytowanie tak często, jak byśmy sobie życzyli. W dobie obecnej pandemii częściej rozmawiamy przez telefon. Natomiast w sytuacjach kryzysowych. czy interwencyjnych, my te rodziny wizytujemy w miejscu zamieszkania. Zdarza się coraz częściej, mówię to z przykrością, że jesteśmy rzeczywiście atakowani nie tylko słownie, ale również są wysyłane zawiadomienia do sanepidu na policję. Zawiadamiają, że pracownicy socjalni przychodzą i świadomie, z pełną premedytacją, jak to ludzie piszący nazywają: zarażają rodziny w miejscach zamieszkania. Co absolutnie nie ma miejsca. My pracujemy w najwyższym reżimie sanitarnym (...).
Więcej w materiale Sławy Skibińskiej - Dmitruk.