Zarzut dla matki niespełna miesięcznej dziewczynki. Dziecko zmarło w poniedziałek
Zarzut narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu - usłyszała 44-letnia Jolanta D., mama niespełna miesięcznej dziewczynki. Prawdopodobnie mamy do czynienia z nieszczęśliwym wypadkiem.
Pod opieką pijanych rodziców było również dwuletnie dziecko - przekazał Polskiemu Radiu PiK - prokurator Andrzej Nowak zastępca Prokuratora Rejonowego w Inowrocławiu.
– Podejrzana zrozumiała zarzut, twierdziła jedynie, że nie chciała tego co się stało, że bardzo kocha swoje dzieci. Złożyła dość wyczerpujące wyjaśnienia. Prokuratura zastosowała wobec niej dozór policyjny. Druga z osób zatrzymanych, mężczyzna, został jedynie przesłuchany w charakterze świadka – powiedział Andrzej Nowak.
Wstępne wynik sekcji zwłok nie dały jednoczonej odpowiedzi na bezpośrednią przyczynę zgonu dziecka.
– Z dużym prawdopodobieństwem możemy mówić, że w tym wypadku nie zachodzi świadome działanie matki. Dalsze badania histopatologiczne dadzą nam odpowiedź na pytanie czy mamy do czynienia z nieszczęśliwym wypadkiem czy z tzw. śmiercią łóżeczkową. Z naszych wstępnych ustaleń wynika, że w tej rodzinie problemem był alkohol, natomiast nie mamy informacji, które by świadczyły, że była stosowana przemoc wobec dzieci – dodał Andrzej Nowak.
Rodzina miała przydzielanego asystenta rodziny z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Mamie dziecka grozi do 5 lat pobawienia wolności.
Agnieszka Adamska-Okońska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy wskazała, że kobieta, będąc w stanie nietrzeźwości, wyjęła dziecko z łóżeczka, w którym ono spało i położyła do swojego łóżka.
- W następstwie czego dziecko się poddusiło. Musimy jednak w tej sprawie poczekać na ostateczne wyniki sekcji zwłok, gdyż do tej pory możemy bazować jedynie na przekazie ustnym biegłego. W takich sprawach trzeba nieco cierpliwości, gdyż przesądzające będą wyniki badań histopatologicznych - powiedziała Adamska - Okońska.
Dodała, że matka złożyła wyjaśnienia w sposób bardzo emocjonalny.
- Powiedziała, że nie chciała śmierci dziecka. Gdy kobieta zorientowała się, że córeczka nie oddycha, zaalarmowała sąsiadkę. Ta najprawdopodobniej powiadomiła służby - wyjaśniła rzecznik prasowa bydgoskiej prokuratury.
Rodzina znana była pracownikom MOPS-u w Inowrocławiu, ale nie z problemów rodzinnych, awantur czy przemocy.
Kobietę objęto dozorem policji. Jeżeli utrzymana zostanie obecna kwalifikacja czynu, grozi jej do 5 lat więzienia.
Dziecko nie miało żadnych śladów na ciele, które mogłyby wskazywać na przemoc. Matka dziecka miała w chwili zatrzymania 1 promil alkoholu w wydychanym powietrzu, a ojciec 0,6 promila.