Poseł PiS przeszedł Covid-19. „Noście maseczki, nie rozprzestrzeniajcie choroby!” [rozmowa]
- Trzy tygodnie po chorobie ciągle mam kaszel i jestem dużo słabszy, ale mam nadzieję, że to minie. Apeluję do wszystkich – maski naprawdę chronią! – mówił Robert Telus w rozmowie z Magdaleną Ogórek. Poseł z Prawa i Sprawiedliwości był gościem Rozmowy Dnia w Polskim Radiu PiK.
Magdalena Ogórek: Powiedział Pan publicznie, że przeszedł koronawirusa. Jak się Pan teraz czuje? Czy w porównaniu do stanu sprzed choroby czuje się Pan inaczej?
Robert Telus: Minęły trzy tygodnie i jeszcze pozostał mi kaszel. Zrobiłem sobie nawet ostatnio prześwietlenie płuc – jak się okazało nie ma pozostałości choroby, płuca są czyste, bardzo się z tego cieszę, ale kaszel się przedłuża. Mam nadzieję, że w końcu samo minie.
Bardzo apeluję do wszystkich, że - jeżeli nawet nie chcą dbać o swoje zdrowie, bo mamy różnych ludzi w Polsce i różnie podchodzą do sprawy - to dbajcie o innych! Maski naprawdę chronią - nie tylko was, ale także innych. To jest bardzo ważne - nie rozpowszechniajmy tej choroby, bo ona nie jest łatwa do przejścia. Ja akurat przeszedłem ją bez wielkich konsekwencji, ale przez pierwsze pięć dni naprawdę było ciężko, bo pojawiły się bóle głowy, mięśni, kości, temperatura, brak smaku. To wszystko jest mocno uciążliwe, choć mam dosyć silny organizm. Osoby starsze powinny jednak o siebie mocno dbać.
Zwracam się szczególnie do młodzieży - jeżeli nie dbasz o siebie, bo wiesz, że jesteś silny, to zadbaj o osoby starsze. Dlatego obowiązek noszenia maseczek i wszystkie rygory, zasady, które są ustalane. Niektórzy mówią, że to wbrew Konstytucji i że to ograniczenie ich wolności, ale tak nie jest. Na czerwonym świetle też jest zasada, że nie przechodzimy.
W jednym z wywiadów powiedział Pan, że spokojnie wchodził przed chorobą na drugie, trzecie piętro, a dzisiaj musi się zatrzymać, bo brakuje oddechu. To też pozostałość po chorobie?
- Czuję się po chorobie o wiele słabszy, ale mam nadzieję, że to minie. Opowiem jeszcze jedną historię, działającą na wyobraźnię. Najbardziej bałem się, gdy nagle zachorowała moja półroczna wnuczka. Miała bardzo wysoką gorączkę, a ja wcześniej z nią przebywałem. Był taki mocny strach o nią i z tyłu głowy taka myśl – „zaraziła się ode mnie”.
Dbajmy o tych najmłodszych i o najstarszych. Mam teścia w domu, który ma 80 lat. Bardzo się o niego bałem, żeby się ode mnie nie zaraził, bo byłoby mu dużo trudniej przejść Covid-19. Na szczęście nie zaraził się i tę chwilę jest wszystko dobrze.
Łukasz Szumowski jest w szpitalu, wczoraj gruchnęła wiadomość, że premier Mateusz Morawiecki jest na kwarantannie. Na szczęście test szefa rządu jest negatywny, ale dzisiaj media już pytają, czy będzie stan wyjątkowy w Polsce? Pojawiają się takie pytania, bo zamknęły się Czechy, zamknięty jest Liverpool, zaczyna hamować świat. Jaka jest strategia Polski na ten trudny czas?
- Na te chwilę trudno powiedzieć, czy będzie stan wyjątkowy, czy nie. Trzeba tę sprawę rozważyć. Tak naprawdę musimy uważać między sobą, bo wiele zależy od rządu i jego działań, ale najwięcej zależy od nas – czy jesteśmy ostrożni, czy dbamy o innych, czy naprawdę uważamy, żeby się nie zarazić. Znowu podam swój przykład - gdy miałem pierwsze objawy, typowo wskazujące na przeziębienie, to nie wychodziłem z domu. Nawet wtedy, gdy lekarz powiedział, że to tylko przeziębienie, cały czas myślałem sobie, że to może być koronawirus i nie daj Boże, żebym kogoś zaraził. To spowodowało, że od momentu zachorowania i pojawienia się pierwszych objawów, z nikim się nie spotykałem i nikogo nie naraziłem na chorobę. (...)
Posłuchaj całej Rozmowy Dnia