Ludzi biedni najczęściej sami muszą wystąpić o pomoc. Gminy czekają na wniosek
Gminy skutecznie pomagają ubogim, ale rzadko z własnej inicjatywy - to jeden z wniosków Najwyższej Izby Kontroli. W raporcie po kontroli czytamy m.in., że samorządy nie sporządzały odrębnych analiz sytuacji osób wymagających pomocy z powodu ubóstwa.
Niektóre dokumenty, m.in. w Toruniu były nieaktualne. W dziewięciu na 21 samorządów (43,9%) plany weszły w życie ponad trzy lata temu, a w przypadku dwóch gmin - Torunia i Tłuszczu – zostały wdrożone ponad 10 lat temu.
- Wsparcie otrzymują głównie ci, którzy sami o nie zabiegają. Gminy rzadko z własnej inicjatywy wyszukują potrzebujących. Tylko w ośmiu z 440 zbadanych spraw pomoc została przyznana z urzędu. W pozostałych przypadkach wsparcie otrzymali ci, którzy sami złożyli wniosek. Rzadko pomoc udzielana żyjącym w ubóstwie jest pomocą trwałą, tzn. taką, która prowadziłaby do usamodzielnienia. Najczęściej władze lokalne działają doraźnie i koncentrują się na pomocy żywnościowej oraz wypłacie zasiłków - mówi Marian Banaś, prezes Najwyższej Izby Kontroli.
Najwyższa Izba Kontroli wskazała, że tylko 15 procent podopiecznych Ośrodków Pomocy Społecznej podpisało kontrakty socjalne, które wyznaczają plan działania i są skuteczne. 78 procent osób, które je zawarło znalazło pracę. Zaledwie 3 procent osób objętych z tytułu ubóstwa uczestniczyło w grupach samopomocowych i terapeutycznych. Brakuje ich zwłaszcza w małych miejscowościach.
W raporcie znalazły się też przykłady aktywnych działań - np. z Torunia, gdzie zrealizowano w ostatnim czasie projekt polegający m.in. na szkoleniach dla 80 osób. W programie pod hasłem „Wspieramy mamy” porady i kursy otrzymało 130 bezrobotnych kobiet i 10 mężczyzn.
Najwyższa Izba Kontroli zauważa m.in. konieczność uproszczenia przepisów o wsparciu w postaci posiłków.
Gminna pomoc dla ubogich - raport NIK