Czy śmieciowy problem w Bydgoszczy w końcu zniknie? Komunalnik ma czas do 17 maja
Czy bydgoskie osiedla staną się drugim Neapolem i jak włoskie miasto przed laty będą wkrótce tonąć w śmieciach? Czy dolnośląskiej firmie Komunalnik wywożącej odpady uda się w końcu uporać z problemami? A może Bydgoszcz będzie jednak musiała rozwiązać z nią umowę? Te pytania zadają sobie mieszkańcy i władze miasta.
Na odpowiedź nie trzeba będzie długo czekać. 17 maja, czyli za niespełna tydzień mija termin, do którego firma Komunalnik musi udowodnić, że radzi sobie z zadaniem, jakim jest odbiór śmieci wyrzucanych w 3 sektorach miasta przez 100 tysięcy jego mieszkańców.
- Damy radę - zapewnia Danuta Wach, przedstawicielka Komunalnika.
- Przygotowujemy właśnie raporty dla miasta, przekażemy je chyba także lokalnym mediom jak wyglądają postępy wzrostu odbieranych przez na odpady. W ostatnim tygodniu, czyli tym zaraz po sesji, to jest jakieś 30 proc., więc naprawdę sprzątamy te lokalizacje, w których mieliśmy niedociągnięcia i sytuacja już się normuje - powiedziała Danuta Wach.
Tymczasem do zarzutów - najpierw, że brakuje kontenerów na poszczególne frakcje i że śmieci nie są odbierane systematycznie - dołączył kolejny: że firma odbierając śmieci już posegregowane, ponownie miesza je na swoich samochodach.
- To niemożliwe. Byłoby to zwyczajnie dla nas nieopłacalne - tłumaczy Danuta Wach i przyznaje jednocześnie, że jeśli firma nie zdąży na czas odebrać śmieci, a mieszkańcy wrzucają kolejne tam, gdzie jest akurat miejsce, to takie odpady muszą być traktowane jako zmieszane.
Krzysztof Zająkała z bydgoskiego Biura Zarządzania Gospodarką Odpadami Komunalnymi wyjaśnia, że odbiór śmieci jest monitorowany przez kamery na samochodach wywożących odpady, a urzędnicy weryfikują zgłoszenia od mieszkańców.
Przedstawicielka firmy wywozowej Komunalnik zapowiedziała, że firma w najbliższych dniach złoży raport miastu i mieszkańcom z postępów w swojej działalności.