Zakażona dyrektorka szpitala: „Dodatni wynik był dla mnie wielkim szokiem”
Jak wygląda życie codzienne z koronawirusem – opowiada Polskiemu Radiu PiK Wanda Korzycka-Wilińska, szefowa bydgoskiego szpitala im. Biziela.
Dyrektorka lecznicy 30 marca miała pobrany wymaz. - Po południu dostałam telefon z informacją, że jestem dodatnia – opowiada. - Nie miałam żadnych niepokojących objawów – żadnego kataru, kaszlu, czy temperatury. Byłam zszokowana i przestraszona, nie myślałam, że mogę być chora.
Jak dodaje, po pozytywnym wyniku testu, ciągle się obserwowała. - Mierzyłam trzy razy dziennie temperaturę. Córka robiła mi zakupy, zostawiała pod drzwiami. Z wnuczkami kiwaliśmy sobie przez balkon. Mogę opowiadać o chorobie, bo z pewnością było mi łatwiej. Nie przebywałam w szpitalu, czy w izolatorium, ale byłam w swoim domu - mówi.
Ostatecznie typowe objawy Covid-19 się nie pojawiły. Wanda Korzycka-Wilińska cały czas zdalnie kierowała szpitalem i - jak mówi - nawet na chwilę nie przestawała być optymistką.