Finansowa kara dla szpitala w Rypinie. Sytuacja placówki nadal trudna
221 tysięcy złotych i ewentualny zwrot nienależnie pobranych funduszy - to kara, jaką po przeprowadzonej kontroli wstępnie nałożył NFZ na szpital w Rypinie.
„Reanimacja” szpitala w Rypinie nie powiedzie się? Takie nastroje panują obecnie wśród pracowników zawieszonego oddziału ginekologiczno-położniczego. To efekt poważnych problemów finansowych placówki, do których doprowadziła poprzednia dyrekcja. Zarówno kontrole Regionalnej Izby Obrachunkowej jak i Narodowego Funduszu Zdrowia ujawniły, że w latach 2017-18 dochodziło do licznych nadużyć. Obecny dług szpitala wynosi ponad 8 milionów złotych.
Kontrola dotyczyła oddziału chirurgii w latach 2017-2018 - ówczesna dyrekcja miała zawyżyć kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia na ponad 3 miliony złotych.
- Sytuacja placówki jest bardzo trudna, ale nowy dyrektor, Marek Bruzdowicz, podjął już pierwsze działania w tej sprawie - zapewnił starosta rypiński Jarosław Sochacki.
Na brak realnych działań zmierzających do poprawy sytuacji szpitala, narzekają pracownicy zawieszanego już kilkukrotnie oddziału ginekologiczno-położniczego. Lekarze są pewni, że tym razem oddział zostanie definitywnie zamknięty.
- Oficjalnym powodem ma być zbyt mała liczba porodów, ale ciężko to zmienić, skoro co chwilę przestajemy działać. Ten oddział powinien istnieć - mówi doktor Janusz Sobociński.
Oddział ma zostać zawieszony na 3 miesiące od 1 marca.
Jarosław Sochacki zapowiedział także wysłanie listu do Władysława Kosiniaka-Kamysza - kandydata na prezydenta RP z ramienia Polskiego Stronnictwa Ludowego, który przywołał rypiński szpital jako przykład kłopotów szpitali powiatowych.