Prokurator: Władze UTP umyły ręce i zaufały 19-latce. Finał procesu po tragicznych otrzęsinach
Jeszcze w grudniu zapadnie wyrok w sprawie tragicznych otrzęsin na UTP. Na razie jest żądanie surowych kar dla czworga oskarżonych – prokurator domaga się dla nich po 1,5 roku więzienia oraz finansowego zadośćuczynienia dla rodzin zmarłych studentów i pokrzywdzonych podczas imprezy. Obrońcy oskarżonych chcą ich uniewinnienia.
– To był koszmar, który nie powinien się nigdy wydarzyć - mówił prokurator o otrzęsinach na bydgoskim UTP, skutkiem których była śmierć trojga studentów. To tragedia sprzed czterech lat, ale we wtorek w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy odbyły się mowy końcowe stron. Na ławie oskarżonych zasiadają byli rektor i prorektor, była przewodnicząca samorządu studenckiego oraz szef firmy ochroniarskiej, która obstawiała Start Party.
Według prokuratora byłe władze uczelni nie były zainteresowane organizacją imprezy. Zaufały 19-letniej studentce. Prokurator wymienił szereg błędów przy organizacji. Podkreślił, że m.in. były rektor zabronił robienia imprezy w miejscu, gdzie odbywała się dotychczas, czego efektem była ciasnota w łączniku. Studenci – chcąc się przemieszczać - zaczęli napierać na siebie i wzajemnie się tratować.
Proces, który trwa prawie 3 lata jest pokłosiem tragedii, do której doszło jesienią 2015 roku. Na otrzęsinowe Start Party przyszło ponad tysiąc osób. W ciasnym łączniku pomiędzy budynkami doszło do wybuchu paniki i zginęło troje studentów. Komisja uczelniana ustaliła, że wśród przyczyn tragedii było zamknięcie jednych z drzwi ewakuacyjnych.
Po tragedii wiele uczelni w całym kraju wprowadziło regulacje, dotyczące organizacji imprez na własnym terenie.