Powalone drzewa, uszkodzone dachy. Wiatr szalał w regionie. Strażacy byli o krok za nim
Strażacy podsumowali interwencje po wichurach i ulewach. Na Kujawach i Pomorzu wyjeżdżali 300 razy. W całym kraju było ponad 6 i pół tysiąca akcji, które dotyczyły m.in. powalonych drzew, zalanych piwnic i uszkodzonych dachów.
Jak mówi Arkadiusz Piętak, rzecznik kujawsko-pomorskich strażaków, w regionie najgorsza sytuacja była w okolicach Bydgoszczy.
- Najczęściej wyjeżdżaliśmy do połamanych konarów drzew i połamanych drzew. Wichura uszkadzała także budynki mieszkalne i gospodarcze. Jeżeli chodzi o budynki mieszkalne, wiatr naruszył 9 budynków, a jeżeli chodzi o budynki gospodarcze, dwa budynki. Na szczęście nikt nie ucierpiał. Najwięcej interwencji strażacy zanontowali w powiecie bydgoskim - ponad, 40 interwencji było w powiecie toruńskim, ponad 30 w powiecie inowrocławskim 30.
O godzinie 6:00, bez prądu było w Polsce 27 tysięcy gospodarstw domowych.
Wczoraj, na trasie Bydgoszcz - Świecie, pan Marcin, jeden z kierowców, z powodu wiatru i czyjegoś niedopatrzenia bądź niedbałości, znalazł się w poważnym niebezpieczeństwie.
- Bardzo mocno wiało i padało. Przede mną jechała ciężarówka. Na górze jej paki ruszał się spory kawał blachy, który w pewnym momencie się oderwał i runął około 10-15 metrów dalej, czyli blisko mnie. Ominąłem przeszkodę. Kierowca jadący za mną zaczęli hamować, wpadali w poślizg. Dogoniłem tę ciężarówkę i na migi dałem znać kierowcy, że coś odpadło z jego samochodu. Zrozumiałem, że wie o tym zdarzeniu, ale auta nie zatrzymał, żeby sprawdzić, czy dojedzie w całości do celu. Mogło dojść do tragedii...