Zastój na budowie S5, a znaki ograniczające prędkość stoją. Muszą?
Na placu budowy drogi ekspresowej S5 na odcinku z Bydgoszczy na północ nic się nie dzieje, a znaki ograniczające prędkość wciąż stoją. Czy nie można ich usunąć? - zapytał jeden ze słuchaczy „Popołudnia z nami". Co na to drogowcy?
- Znaki pozostaną. Trzeba pamiętać, że jest to nadal plac budowy i są utrudnienia spowodowane tym, że mamy obiekty, które znajdują się w pasie obecnej drogi krajowej nr 5, mamy też przesunięcia drogi, mamy zwężenia, objazdy i ograniczenia prędkości - tłumaczy Tomasz Okoński - rzecznik prasowy Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, Oddziału w Bydgoszczy.
- Znaki, które znajdują się na obecnej drodze krajowej nr 5 z Bydgoszczy w kierunku autostrady nie znalazły się tam z przypadku. Zostały zatwierdzone tymczasową organizacją ruchu, przygotowana była dokumentacja. Oznakowanie było zatwierdzone ze wszystkimi służbami. To jest cała procedura i nie jest tak, że ktoś nagle te znaki wykopie i sprawa będzie załatwiona - dodaje rzecznik.
- W związku z tym, że jest to plac budowy, tam nadal będzie i może pojawić się w każdej chwili sprzęt drogowy, ciężki sprzęt związany z utrzymaniem tej trasy. Nadal będą obowiązywały wyjazdy z budowy i one cały czas będą otwarte, dlatego te ograniczenia i znaki muszą być. Rozumiemy, że dla kierowców może być to utrudnienie, chociaż to są znaki, które ograniczają prędkość do 50 - 70 km na godzinę na krótkich odcinkach, więc to nie powinno być aż tak kłopotliwe. Znaki stoją i stać będą. Proszę mi wierzyć nie stoją tam przypadkowo - powiedział Tomasz Okoński.
Dodał, że trwają procedury przetargowe zmierzające do wyłonienie nowych wykonawców na dokończenie prac na trzech odcinkach budowy S5. Plany są takie, aby roboty zostały wznowione po zimowej przerwie, a więc w marcu 2020 r.