Wybory bez hejtu? Da się - twierdzi jedna z kandydatek PiS do Sejmu
Stop mowie nienawiści - apeluje Paulina Wenderlich. „Dwudziestka” na liście PiS do Sejmu z okręgu bydgoskiego postuluje, by w kampanii wyborczej walczyć na programy, a nie inwektywy.
Paulina Wenderlich powiedziała, że zdecydowała się na start w wyborach, bo takie oczekiwanie wobec niej wyrażali mieszkańcy. - Skoro jest grupa osób, która chciałaby widzieć mnie w Sejmie, to postanowiłam, że ich nie zawiodę i zmierzę się w tych wyborach - stwierdziła.
- Skończmy tę wojnę, bo mieszkańcy, obywatele żyją zupełnie innymi sprawami - powiedziała Paulina Wenderlich. Te sprawy to w Bydgoszczy, chociażby brudna płyta Starego Rynku.
- Wiemy, że płyty były myte chemicznie, widzimy nic to nie dało - mówił towarzyszący kandydatce PiS, Adam Goździewski. - Miasto czeka co się będzie z tymi płytami działo po zimie, myślimy, że można tę sprawę rozwiązać przed zimą - dodał.
- Ten kamień i tak się zabrudzi. Chcę zobaczyć jak będzie wyglądał, czy nadal będą występowały takie problemy jak w tej chwili - mówi Jacek Witkowski, dyrektor bydgoskich drogowców.
Paulina Wenderlich uważa też, że samorządowcy powinni bardziej wsłuchiwać się w głos mieszkańców. - Narzucanie odgórne przez jednego z posłów, jak ma nazywać się dana ulica to jest jakiś dyktat partyjny, który nigdy nie powinien mieć miejsca. To my jako bydgoszczanie powinniśmy decydować o takich sprawach - powiedziała Wenderlich.
Kandydatce chodziło o posła Pawła Olszewskiego z PO, który chciałby aby wiadukt w ciągu Trasy Uniwersyteckiej, nad Alejami Jana Pawła II nosił imię Tadeusza Mazowieckiego. Grupa mieszkańców złożyła propozycję by obiekt nazwać imieniem Ireny Szewińskiej. Przewodnicząca Rady Miejskiej Monika Matowska odpowiada, że propozycji mieszkańców nie będzie chować do szuflady i prawdopodobnie będzie ona omawiana na sesji z propozycją posła.