Leśny dramat rozpocząć się mógł od iskry. Kable znad drzew muszą zniknąć
Pięć pożarów jednego dnia, 200 ratowników w akcji, kilkaset tysięcy strat. W Nadleśnictwie Dąbrowa podsumowano kwietniowe tragiczne wydarzenia w Borach Tucholskich, gdzie dwa miesiące temu spłonęło 40 hektarów lasów.
W spotkaniu udział wzięli leśnicy, strażacy, policjanci i przedstawiciele zakładu energetyki.
Honorata Galczewska, główny specjalista służby leśnej do spraw ochrony przeciwpożarowej w Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Toruniu. - Pożar wybuchł ze względu na zerwane, bądź iskrzące linie energetyczne. To jest jeden z głównych wniosków, który nam się tutaj nasuwa, i kwestia zabezpieczenia terenu...
Robert Kitta, dyrektor Rejonu Dystrybucji Świecie: - Enea operator od dwóch lat prowadzi program związany z kablowaniem linii napowietrznych nad terenami leśnymi. Na terenie Rejonu Dystrybucji Świecie także przeprowadzane są takie pracę i pierwszej linie są już wykonywane. Plan jest taki, żeby zlikwidować wszystkie linie napowietrzne bignące nad terenami zalesionymi...