Gołębi za chwile będzie więcej, niż bydgoszczan. Nasza wina, bo je karmimy!
- Częstowanie ptaków chlebem i innymi produktami, które zawierają sól, zakwasza ich organizm i powoduje wiele schorzeń – mówi dr inż. Piotr Indykiewicz, ornitolog z Uniwersytetu Technologiczno-Przyrodniczego w Bydgoszczy. Razem z ratuszem apeluje, aby w ogóle nie dokarmiać miejskich ptaków.
- Dopóki będziemy karmić gołębie np. na Starym Rynku, dopóty one będą tam mieszkać – wyjaśnia na portalu umbydgoszcz.pl dr inż. Piotr Indykiewicz. – I rozmnażać się na potęgę. Gołębie potrafią mieć nawet do pięciu lęgów w roku, podczas gdy inne ptaki mają jeden, najwyżej dwa - tłumaczy specjalista.
Dodaje, że w Bydgoszczy jest dużo chorych ptaków. Selekcja naturalna nie działa. - Stąd widzimy gołębie z naroślami na głowie, powykrzywianymi skrzydłami czy widocznymi zakażeniami - podkreśla ekspert. I pokazuje w szczegółach dwie strony tego nieciekawego medalu.
Po pierwsze, chorują ptaki. Kwasica, uszkodzenie nerek, odwodnienie organizmu, a także zatrucia pokarmowe i biegunka to tylko niektóre choroby, których nabawiają się ptaki przez nieodpowiedzialne zachowanie ludzi. Po drugie, ptaki stają się nosicielami groźnych dla ludzi chorób zakaźnych.
- Gołębie są nosicielami bardzo wielu niebezpiecznych dla człowieka pasożytów i bakterii – mówi Piotr Indykiewicz. I wylicza: pasożyty układu pokarmowego, m. in. nicienie i przywry, ale też bardzo groźna bakteria Campylobacter jejuni, która znajduje się w odchodach zwierząt, uznawana obecnie za groźniejszą nawet niż bakteria E Coli. Campylobacter jejuni powoduje ostre zapalenie żołądka i jelit, a do infekcji dochodzi najczęściej przez spożycie zakażonego pałeczkami pożywienia lub wody, z którą kontakt miały zarażone bakterią ptaki. Ryzyko, że bakterie i pasożyty przenoszone przez ptaki znajduje się m. in. w fontannach miejskich, jest więc bardzo duże.
- Gołębie przenoszą też całą masę innych bakterii, których działanie może skończyć się m. in. przykrymi dolegliwościami dermatologicznymi – mówi ornitolog. – Często żerują też na nich kleszcze.
Kwaśny odczyn odchodów ptasich nie cieszy również konserwatorów zabytków. Niszczą się fasady budynków. Warto wspomnieć też o estetycznym wymiarze obecności gołębi w centrum miast – ławki i siedziska na rynku, skwerach i w parkach są ubrudzone odchodami gołębi.
Jak zmniejszyć liczbę gołębi w mieście, a tym samym nie narażać mieszkańców na choroby przenoszone przez ptactwo?
– Nie karmmy ich. Edukujmy społeczeństwo. To będzie dobre i dla nas, i dla ptaków – jest pewien ornitolog z UTP.