Mowy końcowe w procesie prezesa Toruńskiej Infrastruktury Sportowej
Prokuratura wniosła o karę 15 tysięcy grzywny i trzyletni zakaz zajmowania stanowisk kierowniczych w spółkach skarbu państwa i jednostkach samorządu terytorialnego dla prezesa miejskiej spółki w Toruniu oskarżonego o fałszerstwo. Obrońca Przemysława Lipki chce uniewinnienia.
W piątek w Sądzie Rejonowym w Toruniu wygłoszono mowy końcowe w procesie prezesa miejskiej spółki Toruńska Infrastruktura Sportowa Przemysława Lipki (zgodził się na podawania danych osobowych - PAP) ws. sfałszowania przez niego dokumentów i użycia ich w konkursie na stanowisko prezesa TIS. Chodzi o zaświadczenie i umowę o współpracy z Polską Ligą Koszykówki. Prezesowi miejskiej spółki grozi nawet 5 lat więzienia.
Prokurator Magdalena Wójcikiewicz-Syczyło w mowie końcowej wniosła o 3-letni zakaz zajmowania stanowisk kierowniczych, który dotyczyłby spółek z udziałem skarbu państwa i jednostek samorządu terytorialnego. Podkreśliła, że zarówno umowa, jak i zaświadczenia w jej ocenie były nieprawdziwymi dokumentami, które Lipka świadomie złożył w postępowaniu konkursowym. Wskazała, że zachodzi pytanie o to czy osoba dopuszczająca się tak nieodpowiedzialnego zachowania może pełnić funkcje publiczne - szczególnie tak eksponowane i prestiżowe jak kierowanie Areną Toruń. W tym obiekcie sportowym, który podlega TIS, w 2021 roku mają się odbyć halowe mistrzostwa Europy w lekkoatletyce.
Zupełnie inaczej materiał dowodowy ocenił obrońca prezesa Lipki Przemysław Oskroba. Przekonywał w mowie końcowej, że nie fakt wydrukowania zaświadczenia na papierze firmowym przez jego klienta, ale treść tego zaświadczenia jest najważniejsza. W ocenie Oskroby odpowiadała ona stanowi faktycznemu i mówiła o realnie wykonywanych przez jego klienta zadaniach na rzecz PLK. Brak możliwości odnalezienia umowy z 2010 roku w archiwum PLK adwokat prezesa miejskiej spółki wiązał z bałaganem, który miał w jego ocenie panować w Polskiej Lidze Koszykówki. Obrońca wniósł o uniewinnienie.
Lipka w trakcie procedury konkursowej, po poproszeniu przez radę nadzorczą spółki o oryginały złożonych w konkursie dokumentów, nie mogąc tego zrobić, wycofał swoją kandydaturę. Konkurs pozostał nierozstrzygnięty - pomimo, że startowało w nich dwoje innych kandydatów. W drugim konkursie zwyciężył Lipka. W nim nie musiał już składać dokumentów, bo wymagania konkursowe obniżono. W sądzie dowodził na wcześniejszych rozprawach, że nie użył ich także z uwagi na interes spółki i wcześniejsze wątpliwości rady nadzorczej odnośnie ich autentyczności.
Drugim konkursem zajmuje się obecnie prokuratura po doniesieniu Sławomira Mentzena (Wolność) w sprawie możliwości przekroczenia uprawnień w tej sprawie przez prezydenta Torunia Michała Zaleskiego, który jego zdaniem mógł wpływać na wynik konkursu, gdyż rada nadzorcza głosowała dwukrotnie nad kandydaturą Lipki zmieniając zdanie o poparciu dla niego na posiedzeniu, w którym uczestniczył włodarz miasta. (PAP)