Smród po Zachemie wciąż wisi w powietrzu. Tematem zajmie się w tym roku rząd
Dogłębne - i systematyczne - badanie gruntu i wód, ulgi w opłatach za wodę dla mieszkańców Łęgnowa - takie zapowiedzi i propozycje padły podczas spotkania w Urzędzie Wojewódzkim.
Po kolejnej odsłonie rozmów na temat kondycji terenów pozachemowskich już wiadomo, że...nie wiadomo, kto odpowiada za zanieczyszczenie okolicy. Pewne jest natomiast, że ocena stanu gruntu i wody jest sprawą pilną.
Analiza wód powierzchniowych (zasięg: Łęgnowo Wieś oraz inne tereny wymagające takiej interwencji; badania wykona GIOŚ, finansowanie WFOŚiG) pozwoli ocenić skalę zanieczyszczeń, a tym samym starać się o środki unijne na remediację terenu. Jak się szacuje, potrzeba na ten cel ponad 2,5 miliarda złotych.
Kolejny niezbędny krok: badania hydrogeologiczne przeprowadzane we współpracy z Urzędem Marszałkowskim i Urzędem Miasta Bydgoszczy.
- Miasto ma formalnie bardzo mało kompetencji do wkraczanie w te problemy, ale deklarujemy niezmiennie dzielenie się każdą informacją i działaniem z każdym organem zainteresowanym, szczególnie jeżeli chodzi o propozycję wojewody, czyli systematyczne badania na skażonym terenie - zapowiada Maria Wasiak, zastępca prezydenta Bydgoszczy.
Na szczeblu rządowym jeszcze w tym roku możemy się spodziewać poruszenia tematu Zachemu.
- Projekt "Zachem" będzie negocjowany przez polski rząd jeszcze w tym roku, jako projekt priorytetowy w nowej perspektywie finansowej - zapowiada Mikołaj Bogdanowicz, wojewoda kujawsko - pomorski. - Słyszymy o miliardach złotych niezbędnych do realizacji tego projektu i oczywiście nikt województwie kujawsko-pomorskim takich środków nie ma.
Podczas spotkania nie udało się ustalić, kto powinien być odpowiedzialny za usunięcie zanieczyszczeń z terenów Zachemu.
- Bardzo źle się stało, że nie mamy jednego odpowiedzialnego. W wyniku likwidacji Zachemu oraz działalności syndyka, mamy wielu prywatnych właścicieli, z którymi kontakt jest utrudniony. Syndyk za nic nie odpowiada. Ja twierdzę, że słowa słowami, a pytania do syndyka będziemy kierować na piśmie - zapowiada wojewoda Bogdanowicz.
Grzegorz Floryszak, syndyk masy upadłościowej dawnego Zachemu podkreśla, że nie jest osobą władną do oceny, kto zawinił, i kto powinien teren oczyścić. - Nie mam uprawnień do tego typu działań - zaznacza.
Podczas spotkania omawiano także pomysł, by mieszkańcom skażonego Łęgnowa
obniżyć stawki za wodę lub by założyć spółkę wodną, która dostarczy mieszkańcom wodę w niższej cenie.
W spotkaniu wzięli udział między innymi wicemarszałek Zbigniew Ostrowski, zastępca prezydenta Bydgoszczy Maria Wasiak, parlamentarzyści i samorządowcy z regionu oraz syndyk dawnych zakładów Chemicznych Zachem w Bydgoszczy.