Mobbing w MZK w Bydgoszczy? Było pobicie? Dużo pytań, mało odpowiedzi
Konflikt w jednej z bydgoskich zajezdni MZK. Czy doszło do mobbingu ze strony brygadzisty i bezpośredniego ataku na jednego z pracowników? Zdania przedstawicieli zarządu i związków zawodowych są podzielone.
Z naszej strony już w dniu konfliktu zostały podjęte działania, została powołana komisja ds. wyjaśnienia przyczyn i przedsięwzięcia środków zaradczych. Jeden z pracowników, strona konfliktu, w drodze powrotnej do domu, poczuł słabość w klatce piersiowej, został wezwany ambulans, finalnie, po zbadaniu przez lekarza pracownik otrzymał zwolnienie lekarskie, zgodnie z przepisami, które obowiązują w naszym kraju zostało to zakwalifikowane jako wypadek przy pracy. Z uwagi na to, że wcześniejsze zdarzenie miało miało miejsce w budynku w którym nie było innych świadków, a złożone oświadczenia jednej i drugiej strony są rozbieżne, nie zostały wyciągnięte konsekwencje służbowe (...) - powiedział Andrzej Wadyński, prezes Miejskich Zakładów Komunikacyjnych w Bydgoszczy.
Te sprawy powinny być załatwiane wewnątrz zakładu pracy, niestety ta sprawa została przez grupę pracowników upubliczniona. (...). W naszym zakładzie już wcześniej dochodziło do rożnych sytuacji, które nie były zgłaszane, dopiero ostatnie wydarzenie to ukazało. Został tam pracownik, nie chce mówić, że pobity, ale w pewien sposób został napadnięty przez jednego ze współpracowników na którego już wcześniej wpływały skargi (...), pracownik dostał dużego stresu, wystąpiliśmy do pracodawcy o wyciągniecie konsekwencji wobec tego drugiego pracownika, bo nie wyobrażam sobie by dalej tolerować tę sytuację - powiedział Andrzej Arndt, przewodniczący związku zawodowego pracowników komunikacji miejskiej w Bydgoszczy.