Nie było lekarza, nie było rodziny, więc pomogła policja!
84 -latek z Nakła zawiadomił córkę, że ma problem z oddychaniem, po czym kontakt się urwał. Karetka wciąż była w drodze. Zdesperowana bydgoszczanka wezwała policję
Sceny niczym z serialu "Na sygnale" wydarzyły się 8 lutego na linii: Bydgoszcz - Nakło - Kcynia. Najpierw był telefon taty, mieszkańca Nakła, do córki, mieszkanki Bydgoszczy i wiadomość o jego nagłym pogorszeniu się stanu zdrowia. Starszy pan miał kłopoty z oddychaniem.
Córka natychmiast wysłała na adres taty karetkę, ale dowiedziała się, że ambulans ma do przebycia kilkanaście kilometrów, gdyż jedzie z Kcyni. Atmosfera stała się nerwowa, szczególnie, że tata przestał odbierać telefony. Zdesperowana bydgoszczanka postanowiła poprosić o pomoc nakielska policję.
Sierż. szt. Michał Rosa, z którym rozmawiała zgłaszająca, natychmiast skierował pod wskazany adres patrol, a kiedy już policjanci byli na miejscu, oddzwonił do kobiety z dobrymi wiadomościami: patrol jest w mieszkaniu, tata jest przytomny, policja zostanie z nim aż do przyjazdu karetki pogotowia.
Kobieta wiedząc, że jej ojcu nic nie zagraża, uspokoiła się i wkrótce dojechała do Nakła. Za życzliwość policjanta służby dyżurnej, za zrozumienie i bardzo szybką reakcję na jej prośbę oraz za udzieloną pomoc, kobieta osobiście podziękowała zastępcy komendanta nakielskiej jednostki, kom. Zbigniewowi Sperkowskiemu.