Komisje bydgoskiej rady miasta obradują w sali sesyjnej. Czy tak zostanie?
Przewodnicząca Rady Miasta Bydgoszczy nie zgadza się z decyzją wojewody, który unieważnił uchwałę w sprawie powołania stałych komisji Rady Miasta. Miała ona rozwiązać problem zasiadania wszystkich członków rady we wszystkich jej komisjach. Zdaniem wojewody uchwała jest niezgodna z prawem.
Patowa sytuacja zaczęła się zaraz po jesiennych wyborach samorządowych. Koalicja Obywatelska nie dopuściła żadnego z radnych PiS do prezydium rady. Wówczas radni z klubu PiS zgłosili komplet swoich członków do wszystkich komisji, zamiast wybranych przedstawicieli, tak jak było do tej pory. Później to samo zrobiły inne kluby, by nie stracić większości. Dlatego pojawił się pomysł, aby radni mogli zasiadać maksymalnie w czterech komisjach. Tę uchwałę uchylił jednak wojewoda.
- Wprowadzenie tych zasad w drodze uchwały nie jest zgodne z prawem, dlatego wojewoda ją unieważnił - poinformował Jarosław Jakubowski, doradca wojewody kujawsko-pomorskiego.
- Uchwała, która została unieważniona przez wojewodę ma takie samo uzasadnienie jak ta, która obowiązuje obecnie. W związku z tym jest to dla mnie dosyć duże zaskoczenie. Będę rozmawiała z radnymi, ale myślę, że odwołamy się od decyzji wojewody do sądu - powiedziała Monika Matowska.
Dzisiaj komisje zebrały się w prawie pełnych składach. Jak się pracowało?
- Wszyscy mają pełną informację i na podstawie obecności na wszystkich komisjach można się dobrze przygotować do sesji, lepiej. No ale nie jest to możliwe, abyśmy pracowali w ten sposób - ocenia Maciej Świątkowski z Koalicji Obywatelskiej.
- Byłbym jednak za tym, byśmy wrócili do pierwotnego stanu rzeczy, że każdy radny zasiada w 4 komisjach. Łatwiej się pracuje w mniejszych składach. Dla wszystkich byłoby dobrze, żeby się porozumieć - dodaje Szymon Róg z Prawa i Sprawiedliwości.