prof. Jan Kopcewicz nie donosił SB - orzekł sąd
Były rektor UMK prof. Jan Kopcewicz ostatecznie niewinny, nie współpracował z SB - orzekł dziś Sąd Apelacyjny w Gdańsku - dowiedzieli się reporterzy Polskiego Radia PiK.
- Od dwóch lat czekałem na ten moment, w związku z tym pan chyba rozumie, że jestem dość podekscytowany i trudno mi jest w ogóle na ten temat w tej chwili mówić, ale oczywiście jestem szczęśliwy, że tak to się zakończyło, to dowód na to, że byłem niewinny - powiedział prof. Jan Kopcewicz.
Instytut Pamięci Narodowej odwołał się od wyroku Sądu Okręgowego w Toruniu, który pierwszy oczyścił prof. Jana Kopcewicza z zarzutu kłamstwa lustracyjnego. Gdański sąd utrzymał w mocy zaskarżone orzeczenie - mówi Joanna Organiak z Sądu Apelacyjnego w Gdańsku.
- Na dzisiejszej rozprawie był również poddawany analizie przez prokuratora wniosek o przesłuchanie kolejnego świadka, pana Marka T. Jednakże wobec braku możliwości zawiadomienia go o toczącej się sprawie, z uwagi na aktualne miejsce jego pobytu, świadek przebywa w Stanach Zjednoczonych, sąd ostatecznie wniosek o ten dowód oddalił - dodała Joanna Organiak.
Marek. T, to były pracownik kontrwywiadu PRL. Był świadkiem w procesie lustracyjnym znanego fizyka UMK profesora Andrzeja Kowalczyka, którego niedawno sąd pierwszej instancji również oczyścił z zarzutu kłamstwa lustracyjnego. Dzisiejsze orzeczenie gdańskiego sądu jest prawomocne.
Zdaniem IPN w Gdańsku profesor Kopcewicz w 2008 roku, kiedy był dziekanem Wydziału Biologii i Nauk o Ziemi, złożył niezgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne. TW "Leszek", którego IPN łączy z prof. Kopcewiczem miał przekazywać m.in. informacje o służbowym wyjeździe prof. Bauera do USA, o spotkaniu z synem w RFN oraz, że fizyk nie chce wracać do kraju. Jako tajny współpracownik miał też przekazywać informacje o zagranicznych gościach na UMK, do sprawy "Arizona".
Profesor Jan Kopcewicz od początku zapewniał, że nigdy nie współpracował ze służbą bezpieczeństwa.