To była awaria? Śledztwo po wypadku autokaru, w którym zginęły dwie kobiety
Prokuratura Rejonowa w Aleksandrowie Kujawskim wszczęła dziś rano śledztwo w sprawie poniedziałkowego wypadku autokaru, do którego doszło na krajowej drodze nr 91 między Włocławkiem i Ciechocinkiem.
Śledczy nie wykluczają nagłej awarii autokaru. Decydujący będzie głos biegłych.
- Śledztwo jest na etapie wstępnym, gromadzony jest materiał dowodowy – mówi Sławomir Korzeniewski, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej w Aleksandrowie Kujawskim. - Kierowca żyje i czuje się dobrze. Był przesłuchany, ale ze względu na tajemnicę śledztwa, nie mogę ujawnić jego zeznań.
Jak doszło do wypadku? - Mamy kilka hipotez. Jedną z nich jest awaria układu przedniego zawieszenia. Czekamy na opinię biegłego. Autokar będzie poddany szczególnym oględzinom –dodaje prokurator.
Autokar jechał nad morze, wiózł seniorów ze stowarzyszenia spod Płocka. Na wysokości Wagańca zjechał na lewy pas drogi, wpadł do rowu i przewrócił się. Na miejscu zginęły dwie 65-letnie kobiety, 30 osób zostało rannych.
Do bliźniaczo podobnego wypadku doszło na tym odcinku starej jedynki pięć lat temu. Wówczas - podobnie jak w poniedziałek - autokar, wiozący kibiców Lechii Gdańsk, wracających z meczu, zjechał na lewy pas drogi, wpadł do rowu i wywrócił się na bok. Zginęło wtedy dwóch młodych mężczyzn, ponad 30 osób zostało rannych. Sąd uznał wówczas winę kierowcy, który był trzeźwy, ale wyjechał w długą trasę mimo zmęczenia i choroby.