Katharsis II wśród gór lodowych, growlerów i pasów lodu [zdjęcia]
Załoga jachtu Katharsis II z bydgoszczanką Hanną Leniec - drugim oficerem na pokładzie ma już za sobą 10600 mil morskich. Plan wyprawy zakłada okrążenie non-stop Antarktydy w ok. 100 dni oraz zakończenie rejsu w Hobart w Australii.
Relacja kapitana Mariusza Kopera:
Morze Weddella próbuje nas sztormami, lodami i mrozem. Codziennie spotykamy wesołe wieloryby - one płyną w swoją stronę, a my na wschód. Mile uciekają. To już 10 tygodni i ponad 10 rys. mil morskich od startu z Kapsztadu. Załoga zmęczona zimnem i wypatrywaniem przeszkód lodowych w ciemnych godzinach nocnych, ale humory wciąż dopisują.
Mamy problem z łącznością satelitarną i przesyłem danych. Powtarza się sytuacja z połowy stycznia, kiedy też był słaby przesył danych. Weszliśmy w zasięg nowego satelity EMEA, który obsługuje Europę i jesteśmy na jego skraju. On się dubluje ze satelitarnym zasięgiem azjatyckim, teoretycznie mniej obłożonym, ale anteny Katharsis II jeszcze go "nie widzą".
Dziękując za wiele ciepłych pozdrowień "z zimnej Polski do zimnej Antarktydy" odpowiadam na ciągle zadawane pytanie - kiedy dopłyniemy? Nie jestem w stanie nawet w przybliżeniu podać daty naszego dotarcia do Hobart. Żeglujemy po jednych z najtrudniejszych i najbardziej nieprzewidywalnych mórz na świecie. Nasze główne zadanie - żeglować najbliżej kontynentu Antarktydy jak się da. I to się cały czas udaje. Obecnie jesteśmy na 9. w tym rejsie - antarktycznym Morzu Weddella. Cały czas wśród gór lodowych, growlerów i pasów lodu. Ostatnio wpadliśmy pod wieczór w rozproszone lody i całą noc manewrowaliśmy, by się z nich wydostać.
Mamy niezłe przeloty za dnia, ale zwalniamy w nocy, a to bardzo rzutuje na przeloty dobowe, nawet gdy nieźle wieje. Ale bezpieczeństwo przede wszystkim.
Przed nami kolejny mroźny tydzień, zobaczymy, jak nam pójdzie dalej. Trzymajcie za nas kciuki! Mariusz Koper, z załogą Katharsis II