Toruńskie lotnisko pozostaje w gestii Aeroklubu Pomorskiego
Władzom Torunia nie udało się we wtorek podważyć decyzji o oddaniu Aeroklubowi w użytkowanie wieczyste terenu lotniska w Toruniu. Naczelny Sąd Administracyjny oddalił skargę miasta na wyrok sądu I instancji.
Lotnisko, o które toczył się spór, istnieje już od 1913 r., a od 1945 r. funkcjonuje jako lotnisko sportowe.
W 1972 r. Prezydium Miejskiej Rady Narodowej wydało decyzję o oddaniu terenu lotniska w użytkowanie wieczyste na rzecz Aeroklubu PRL. Decyzja była wydana na podstawie obowiązującej wówczas ustawy z 1961 r. o gospodarce terenami w miastach i osiedlach i była niezbędna do podpisania umowy użytkowania wieczystego.
Na początku lat 90. Aeroklub PRL przekształcił się w Aeroklub Polski, a podczas krajowego zjazdu uchwalił, że aerokluby regionalne mogą od niego przejmować prawa do terenów. Z takiej opcji skorzystał Aeroklub Pomorski, który stał się użytkownikiem wieczystym toruńskiego lotniska i pozostaje nim do dziś.
W 2010 r. władze Torunia wystąpiły do samorządowego kolegium odwoławczego (SKO) o stwierdzenie nieważności decyzji z 1972 r. Zarzuciły jej, że nie określała przeznaczenia gruntów oddanych w użytkowanie, a prawo nakazuje, by użytkownik korzystał z gruntu w sposób zgodny z jego przeznaczeniem.
Miasto przyznało, że wszystko to było uregulowane w umowie z Aeroklubem PRL, ale - zdaniem miejskich władz - najistotniejsze elementy powinny znaleźć się już w decyzji z 1972 r. Miasto wyjaśniło, że umowę zawierał zwykły urzędnik i niedopuszczalne jest, by mógł on dowolnie kształtować treść umowy.
SKO odmówiło stwierdzenia nieważności decyzji z 1972 r., bo stwierdziło, że obowiązujące wtedy przepisy nie zmuszały do określenia w decyzji przeznaczenia terenu. Wystarczyło wskazanie terenu lotniska i warunków użytkowania wieczystego, a w tym wypadku takim warunkiem była coroczna opłata za użytkowanie.
Miasto skierowało skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Bydgoszczy, ale sąd ją oddalił. Stwierdził, że faktycznie decyzja z 1972 r. nie zawierała przeznaczenia terenu, ale nie uznał tego za rażące naruszenie prawa, które miałoby przesądzić o nieważność decyzji. Sąd zgodził się z SKO, że przepisy nie precyzowały, jakie elementy musiała zawierać decyzja. Podkreślił, że finalnym etapem przekazywania nieruchomości była umowa, która jednoznacznie wskazała, że teren jest przeznaczony pod lotnisko. Wynika to również z jego położenia oraz długoletniego wykorzystywania w ten właśnie sposób - podkreślił WSA.
Miasto zaskarżyło ten wyrok do Naczelnego Sądu Administracyjnego, ale NSA również oddalił jego skargę (sygn. I OSK 1834/11). We wtorkowym wyroku NSA podkreślił, że z ustawy z 1961 r. trudno odczytać, czy przeznaczenie terenu powinno być wymienione w decyzji jako jeden z warunków użytkowania. Sąd przyznał, że w praktyce decyzje wydawane na podstawie tej ustawy często określały przeznaczenie terenu, ale nie da się jednoznacznie stwierdzić, co było wymagane w decyzji, a co dopiero w umowie.
Sąd dodał, że chociaż decyzja z 1972 r. nie określała wprost przeznaczenia, to można je odnaleźć w treści uzasadnienia tej decyzji. Zaznaczył także, że teren został przekazany Aeroklubowi, który - co oczywiste - chciał go użytkować w taki sam sposób, jak wcześniej. Cel lotniska jest zresztą ciągle przez Aeroklub realizowany - podkreślił NSA. (PAP)