Z procesu lustracyjnego prof. Andrzeja K. z UMK
Były prodziekan Wydziału Fizyki, Astronomii i Informatyki Stosowanej UMK nie przyznał się do złożenia niezgodnego z prawdą oświadczenia lustracyjnego. W Sądzie Okręgowym w Toruniu rozpoczął się proces profesora Andrzeja Kowalczyka.
Fizyk zeznał, że nie śledził działaczy Solidarności na emigracji. Nie udzielał również informacji o kolegach z Instytutu. Przyznał natomiast, że po powrocie z Wielkiej Brytanii - gdzie był na stażu naukowym - sam skontaktował się z funkcjonariuszem kontrwywiadu.
Naukowiec, u którego mieszkał popełnił samobójstwo, a on miał być ostatnią osobą, która widziała go żywego. "Chciałem dowiedzieć się jak mam zachować się po powrocie" – tłumaczył profesor Andrzej Kowalczyk.
Fizyk zeznał, że w latach 80' doszło do 6 spotkań z przedstawicielami kontrwywiadu. "IPN podtrzymuje swoje podejrzenia dotyczące współpracy toruńskiego naukowca z SB" – wyjaśnia prokurator Krzysztof Grodziewicz z Biura Lustracyjnego IPN w Gdańsku
W archiwum zachowały się teczki pracy i personalna Tajnego Współpracownika ps. "Andrzej", którego IPN utożsamia z profesorem Kowalczykiem. Badane oświadczenie lustracyjne zostało złożone w 2008 roku. Profesor obecnie jest na emeryturze, ale nadal prowadzi część zajęć na toruńskiej uczelni. Był m.in. laureatem Nagrody Ministra przyznanej za wybitne osiągnięcia naukowe.