Sprawca alarmu bombowego może trafić do zamkniętego szpitala psychiatrycznego
Nie będzie kary dla mężczyzny, który latem br. wywołał we Włocławku fałszywy alarm bombowy. Sprawca uniknie więziennej celi, ale prawdopodobnie trafi do zamkniętego szpitala psychiatrycznego.
W czerwcu br. wszystkie służby ratunkowe postawiła na nogi wiadomość o mężczyźnie, który grozi wysadzeniem w powietrze hurtowni ryb oraz pawilonu handlowego na włocławskim Zazamczu. Policja odnalazła sprawcę, jednak żadnej bomby przy nim nie było.
Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie fałszywego alarmu bombowego. Za takie przestępstwo grozi do ośmiu lat pozbawienia wolności. Akt oskarżenia nie trafi jednak do sądu. Zamiast niego prokuratorzy przesłali wniosek o umieszczenie sprawcy w zamkniętym szpitalu.
W ocenie biegłych mężczyzna cierpi na alkoholowe halucynozy. W trakcie ataków jest niepoczytalny. W czerwcu br. działał właśnie w tym stanie, zatem nie można go karać. Z drugiej strony biegli twierdzą, że sprawca w stanie niepoczytalności może dopuszczać się najróżniejszych przestępstw. Stąd wniosek do sądu o leczenie w zamkniętym szpitalu.