Pierwszy w Toruniu Marsz Równości i kontrmanifestacja "W obronie normalności"
"Niech żyje tęczowa Polska" - słychać było podczas pierwszego Marszu Równości, który przeszedł ulicami Torunia. Wzięło w nim udział około tysiąca osób - z wiankami na głowie, tęczowymi flagami i balonami w kształcie jednorożców.
- Chodziło o zwrócenie uwagi na brak odpowiedniej edukacji, homofobię, nieuregulowaną sytuację związków jednopłciowych i osób transpłciowych oraz samą obecność. Szczególnie ta ostatnia kwestia jest dla nas ważna - mówi Marta Siwicka, współorganizatorka Marszu Równości.
- Cały czas słyszymy, że nie powinniśmy się afiszować, że możemy robić to co chcemy, ale w domu. Tymczasem mamy takie samo prawo uczestniczyć w przestrzeni publicznej jak inne osoby - powiedziała Marta Siwicka.
- Domagamy się tylko tego, aby nie meblowano nam życia, aby nikt nie mówił nam jak mamy żyć, kogo możemy kochać - powiedział Przemysław Szczepłocki z Pracowni Różnorodności.
Pół godziny przed Marszem Równości przy dźwiękach "Bogurodzicy" wyruszył Marsz "W obronie normalności".
Maciej Wiewiórka z Fundacji Pro - Prawo do Życia wyjaśniał, że to protest przeciwko "deprawacyjnej paradzie"
- Zboczeńcy spod znaku LGBT domagają się praw do deprawacji dzieci w szkołach, praw do przywilejów, uznania swoich antywartości, chcemy się temu przeciwstawiać - powiedział Maciej Wiewiórka.
Marsz "W obronie normalności zgromadził około 100 osób. Obie grupy szły innymi trasami.
Nad bezpieczeństwem czuwała policja. Nie doszło do żadnych niebezpiecznych incydentów.