Proces byłego wychowawcy domu dziecka
Rodzice dzieci z domu dziecka oraz dyrektor bydgoskiego Zespołu Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych zeznawali w procesie Łukasza T. Były wychowawca jest oskarżony m.in. o stosowanie psychicznej i fizycznej przemocy wobec swoich podopiecznych.
Relacje kobiety i mężczyzny, których dzieci znalazły się w placówce przy ulicy Stolarskiej w Bydgoszczy bardzo się od siebie różniły.
Wiesława Sz. mówiła, że jej syn został uderzony deską od łóżka piętrowego. Jak się później okazało łóżek piętrowych w sali nie było. Dzieci miały robić pompki, były straszone zimnym prysznicem.
Z kolei ojciec dwóch chłopców zeznawał, że nigdy nie skarżyli się na wychowawcę. Co więcej - miał wrażenie, że jest lubiany i dobrze opiekuje się podopiecznymi
Dyrektor Zespołu Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych relacjonował jak dowiedział się o tym, że w domu dziecka dochodziło do niewłaściwego zachowania wobec dzieci oraz jakie podjął w tej sprawie działania. Ich efektem było złożenie doniesienia do prokuratury.
Opowiadał też o rozmowie, którą przeprowadził z Łukaszem T. Zakończyła się ona rozwiązaniem umowy o pracę. Dyrektor podkreślał, że gdyby wtedy wiedział tyle, ile składając doniesienie zwolniłby wychowawcę dyscyplinarnie.
- Nasza rozmowa wyglądała zupełnie inaczej niż przedstawia to dyrektor - wyjaśniał sądowi Łukasz T. Usłyszałem trzy krótkie pytania, jednego nawet dobrze nie zrozumiałem. Gdy dowiedziałem się, że nie jest to dyscyplinarne zwolnienie to je podpisałem - mówił były wychowawca.