Ugody nie będzie. Poszkodowana kobieta kontra właściciel psów i gmina
Bez ugody zakończyła się rozprawa w procesie przeciwko właścicielowi zwierząt i gminie Włocławek. Zaatakowana przez psy i dotkliwie pogryziona kobieta żąda dożywotniej renty i ponad miliona zł odszkodowania.
Do zdarzenia doszło prawie dwa lata temu. Przez dziurę w płocie na ulicę wybiegły psy. Zaatakowały kobietę i jej dziecko. Rany jakie odniosła matka zagrażały jej życiu. Poszkodowana cały czas się leczy, nie może pracować.
- Zwierzę może być czasowo odebrane opiekunowi na podstawie decyzji wójta i przekazane odpowiedniemu podmiotowi. Od wielu miesięcy do władz gminy dochodziły sygnały, że te zwierzęta są niebezpieczne. Gmina nie zareagowała - tłumaczyła pozwanie gminy Włocławek mecenas Małgorzata Grigoriew.
Z tymi argumentami nie zgadza się pełnomocnik gminy mecenas Zofia Baranowska.
- Sprawdzałam, czy jakiekolwiek informacje trafiały do gminy. Nic takiego nie było. Gmina Włocławek nie miała obowiązku odebrania zwierząt. Odpowiedzialność spoczywa na właścicielu psów, który nie dochował należytej staranności, aby te psy nie wybiegły - odpowiada pełnomocnik gminy Włocławek.
Właściciel zwierząt podkreśla, że jeszcze nie zakończył się proces karny w tej sprawie. W świetle prawa pozostaje niewinny, więc trudno by miał płacić.
Do ugody między stronami nie doszło, postępowanie toczy się będzie w trybie procesowym.