Działacze .Nowoczesnej o projekcie "Bydgoskie In Vitro"
"Dlaczego nasz projekt finansowania z miejskich pieniędzy leczenia niepłodności metodą in vitro jest tak wolno procedowany?" - pytają bydgoscy działacze .Nowoczesnej. "Wszystko dzieje się zgodnie z przepisami" - odpowiada im przewodniczący Rady Miasta.
Projekt .Nowoczesnej z poparciem 1300 bydgoszczan trafił do biura Rady Miasta 11 maja. Jego podstawowe założenia brzmią następująco : z miejskiego finansowania będzie mogło skorzystać rocznie 240 par, kryteria podstawowe - to stwierdzona niepłodność, nieskuteczne leczenie przez rok i wiek kobiet do 40 lat (w niektórych przypadkach do 42). Koszt, to ok. jednego miliona złotych rocznie.
Pomysł .Nowoczesnej zakłada, że pieniądze na realizację projektu powinny pochodzić z puli przeznaczonej na promocję miasta. Poseł Michał Stasiński dziwi się, że procedowanie projektu uchwały odbywa się tak wolno. Obawia się również, że ostateczna decyzja podjęta zostanie przez radnych dopiero w grudniu br. i może być za późno na wprowadzenie projektu w życie od początku 2017 roku.
"Nikt niczego nie opóźnia, wszystko co związane jest z procedowaniem tej uchwały, odbywa się zgodnie z przepisami" - odpowiada posłowi .Nowoczesnej przewodniczący bydgoskiej Rady Miasta. Zbigniew Sobociński uważa jednak, że to nie miasto powinno finansować in vitro.
Na razie nie zanosi się na to, by realizacja projektu .Nowoczesnej nabrała ekspresowego tempa. O swoim pomyśle finansowania in vitro mówią też członkowie SLD. Na Kujawach i Pomorzu projekty takich uchwał mają pojawić się w Toruniu i Inowrocławiu. Trwa zbieranie podpisów popierających projekty mieszkańców.