Koń, wóz i pijany woźnica oraz pług orzący asfalt
Sprawą do sądu z wnioskiem o ukaranie zakończy dla 68-letniego jazda i kierowanie pojazdem konnym, będąc w stanie kompletnego upojenia alkoholowego.
21 maja, niemalże w samo sobotnie południe dyżurny włocławskiej policji otrzymał dość nietypową -telefoniczną informację, z której wynikało, że w m. Smólnik na środku jezdni stoi wóz z zaprzęgniętym koniem. Kiedy mundurowi dotarli na miejsce okazało się, że na wozie znajduje się niecodzienny "ładunek" - dwóch kompletnie pijanych mężczyzn.
W trakcie interwencji koń gwałtownie ruszył i uszkodził ogrodzenie pobliskiej posesji. Policjanci ustalili, że woźnicą jest 68-letni mężczyzna.
Na miejsce wezwana została karetka pogotowia, której załoga udzieliła nieprzytomnym mężczyznom pomocy. Teraz sprawa niefrasobliwego woźnicy z promilami trafi do sądu z wnioskiem o ukaranie.
Podobną postawą obywatelską wykazał się mężczyzna, który przerwał jazdę nietrzeźwego traktorzysty. Dla większości ludzi 4 promile alkoholu we krwi to dawka śmiertelna, ale właśnie tyle miał mężczyzna zatrzymany ze swoim traktorem na szosie pod wsią Lisek w powiecie włocławskim.
Przypadkowy mężczyzna wskoczył do kabiny traktora, wyrwał kluczyki ze stacyjki i wezwał policję. Podjął tę interwencję nie tylko dlatego, że ciągnik jechał "wężykiem". Traktor miał opuszczony wieloskibowy pług i dosłownie orał asfalt.
Pijanemu traktorzyście grozi do dwóch lat więzienia. Zapłaci również za zniszczoną drogę.