O szkolnictwie zawodowym debatowano w Bydgoszczy
Większa finansowa zachęta dla firm, które będą pomagać w kształceniu potrzebnych umiejętności zawodowych i dla fachowców, by chcieli uczyć w szkołach zawodowych. M.in. o tym dyskutowano na Uniwersytecie Technologiczno-Przyrodniczym w Bydgoszczy podczas debaty poświęconej kształceniu zawodowemu.
Co chce zrobić ministerstwo edukacji, by nie było "nadprodukcji" na jednych kierunkach i braków na innych - potrzebnych na rynku pracy?
- Chcemy pomóc samorządom w płynny sposób przechodzić z kształcenia jednego zawodu do drugiego. Łączy się to niestety ze środkami finansowymi, ale chcemy tez postawić na lepsze kojarzenie szkół zawodowych z konkretnymi przedsiębiorcami - wyjaśnia wiceminister edukacji Teresa Wargocka.
W Kujawsko-Pomorskiem brakuje np. techników informatyki, logistyki i usług kosmetycznych. Są już pracodawcy, którzy uczestniczą w egzaminach zawodowych uczniów i gwarantują im potem zatrudnienie.
Kilka szkół zawodowych nagrodzono za dopasowanie nauczania do potrzeb rynku pracy, m.in. Zespół Szkół, CKU z Gronowa pod Toruniem. Jak mówi wicedyrektor szkoły Anita Murawska-Czapla pomogły w tym projekty unijne. Pieniądze trafiały na praktyki młodych.
- To były staże, ale zdobywali też dodatkowe kwalifikacje spawacza, operatora koparko-ładowarki. Kucharzy uczyliśmy dodatkowo carvingu (rzeźbienia w owocach i warzywach - przyp.red.), florystyki. Mieliśmy jako pierwsi technika spedytora. Pracodawcy widzą, że nasza młodzież jest dobrze wykształcona, a to w niektórych przypadkach przekłada się na zatrudnienie naszych absolwentów, najczęściej z kierunków Technikum Mechanizacji Rolnictwa, kucharzy - mówi Anita Murawska-Czapla.
Debata w Bydgoszczy była jedną z 17 dyskusji na temat zmian w edukacji organizowanych w różnych regionach Polski.