Łoś winien wypadku na autostradzie A1 pod Włocławkiem
Wracamy do wypadku drogowego, do którego doszło w ubiegłym tygodniu na autostradzie A1 pod Włocławkiem. Kierowca osobowego auta uderzył w spacerującego po autostradzie łosia. Ludziom nic się nie stało, samochód jednak został rozbity, a łoś zginął na miejscu.
Bydgoski oddział Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad wyjaśnił, w jaki sposób dwa łosie wdarły się na ogrodzoną autostradę. Zdaniem zarządcy drogi zwierzęta przeskoczyły niemal 2,5-metrową siatkę. Najprawdopodobniej były ścigane przez sforę zdziczałych psów, być może nawet przez wilki. Nie znaleziono dziury w ogrodzeniu, wszystkie bramy awaryjne były pozamykane. Powyginana siatka - zdaniem drogowców - jest wystarczającym dowodem, że zwierzęta przeskoczyły przez ogrodzenie.
Tomasz Okoński z bydgoskiego oddziału Generalnej Dyrekcji potwierdza, że siatka na autostradzie spełnia normy branżowe. Jej wysokość to dwa metry i czterdzieści centymetrów przy wymaganych dwóch metrach. Tymczasem specjaliści twierdzą, że łoś może przeskoczyć nawet wyższą przeszkodę.
Wypadek zakwalifikowano jako zdarzenie losowe, jednak kierowca, który stracił samochód, może się domagać odszkodowania od zarządcy autostrady.
"Nasze drogi są ubezpieczone" - twierdzi Tomasz Okoński - "wypłata odszkodowania to w tej sytuacji problem firmy ubezpieczeniowej" - dodaje rzecznik drogowców.