Śmierć w studni nie była przypadkowa; policja zna już przypuszczalnego sprawcę
Śmierć 60-letniego mieszkańca Wilczkowa, który rzekomo wpadł do studni, nie była przypadkowa. Z ustaleń policji wynika, że było to zabójstwo.
O odnalezieniu ciała mężczyzny informowaliśmy w PR PiK ponad tydzień temu. Wtedy policjanci na miejscu zabezpieczyli ślady, a po śladach dotarli do przypuszczalnego sprawcy. Okazał się nim 29-latek z sąsiedniej wsi, który przyznał się do winy.
Jak zeznał, pobił i udusił mężczyznę, a następnie wrzucił jego ciało do studni. Powodem zabójstwa miało być to, że 60-latek nie chciał mu pożyczyć pieniędzy. We wtorek domniemany zabójca usłyszał zarzut i trafił do aresztu. Grozi mu nawet dożywocie.