Śledztwo ws. włocławskiego referendum przedłużone do 30 września
Są pierwsze wyniki śledztwa ws. referendum, dotyczącego odwołania prezydenta Włocławka. Grafolodzy twierdzą, że część świadków kłamała w trakcie przesłuchań, prowadzonych przez policję.
Referendum dotyczyło poprzedniego prezydenta Włocławska Andrzeja Pałuckiego z SLD. Inicjatorami były środowiska włocławskiej prawicy. Próba odwołania Pałuckiego się nie udała, bo w plebiscycie wzięła udział zbyt mała liczba wyborców, by wynik głosowania był wiążący.
Postępowanie dotyczy rzekomego sfałszowania podpisów pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum. Prokuratura wszczęła śledztwo, a policja przesłuchała niemal wszystkie osoby, które we Włocławku miały się pod tym wnioskiem podpisać. Grupa biegłych grafologów bada, czy faktycznie doszło do fałszerstw.
Z informacji nieoficjalnych wynika, że spora część podpisów jest sfałszowana, ale pojawił się też nowy wątek. Jest grupa osób, które w trakcie przesłuchań stanowczo twierdziły, że listy nigdy nie podpisywały, a analizy grafologicznej wynika, że ich podpisy są autentyczne, co oznacza, że skłamały i starały się ukryć fakt, że podpis na liście złożyły.
Niejasności jest tyle, że prokuratura wystąpiła o przedłużenie śledztwa do 30 września.