Sprawa włocławskich "taśm prawdy" trafiła do sądu
Sprawa podsłuchu rozmów we włocławskim biurze poselskim trafiła do sądu. Posłanka PO Domicela Kopaczewska - to w jej biurze nagrano rozmowy - pozwała do sądu gazetę, która opublikowała treść nagrań.
Parlamentarzystka PO żąda przeprosin za publikację niewygodnego dla niej nagrania. Zdaniem Domiceli Kopaczewskiej, nagrano prywatne rozmowy naruszając tym samym dobra osobiste zebranych na spotkaniu osób.
Zupełnie inny pogląd na charakter spotkania ma właściciel "Gazety Popularnej", która nagrania rozmów opublikowała. Według Rafała Maślanki, rozmów, które miały miejsce w biurze poselskim, utrzymywanym za publiczne pieniądze, nie można uznać za prywatne.
W dodatku rozmawiano o sprawach dotyczących interesu publicznego, a wszystko to miało miejsce podczas wieczoru wyborczego po wyborach do Parlamentu Europejskiego.