Włocławek przywitał Nowy Rok cztery minuty przed północą
Miejska impreza powitania Nowego Roku we Włocławku zakończyła się przysłowiową "klapą". Prezydent miasta ukarał organizatorów, którzy otrzymają jedynie 2/3 sumy, którą zakładał kontrakt.
Impreza odbyła się na włocławskim Zielonym Rynku, tuż przy Urzędzie Miasta. Według scenariusza przez godzinę miał włocławian zabawiać kwartet smyczkowy, po którym życzenia złożyć miał włocławianom prezydent miasta i odbyć się miał piętnastominutowy pokaz fajerwerków.
W sensie muzycznym - porażka. W deszczu skrzypkom rozstrajały się instrumenty. Co kilka minut trzeba było koncert przerywać, by muzycy mogli je na nowo stroić. Impreza zakończyła się przed czasem. Za szybko ruszyło odliczanie, w rezultacie czego Włocławek oficjalnie powitał Nowy Rok cztery minuty przed północą.
Pokaz fajerwerków wypadł fatalnie, gdyż przy okazji utworzyła się ogromna chmura dymu, przez którą sztuczne ognie były praktycznie niewidoczne.
"W tej sytuacji prezydent - zgodnie z umową - zapłaci organizatorom tylko dwie trzecie wynagrodzenia" - potwierdził rzecznik włocławskiego Magistratu, Bartek Kucharczyk.
Nałożona kara to około dziesięciu tysięcy złotych. Dyrektor włocławskiego Teatru Impresaryjnego nie poczuwa się do winy. Tłumaczy, że instrumenty rozstrajał deszcz i wilgotne powietrze. Mgła i wilgoć sprawiły zaś, że dym z fajerwerków zatrzymywał się tuż nad ziemią.
Decyzja o sztucznym przyśpieszeniu przyjścia Nowego Roku była zdaniem organizatorów celowa, gdyż w tłumie zaczęło się robić niebezpiecznie. Pijani włocławianie zaczęli odpalać petardy wśród ludzi zgromadzonych na Zielonym Rynku, zatem organizatorzy postanowili zakończyć imprezę jak najszybciej, a Włocławek - jako jedyne miasto w Polsce - przywitał Nowy Rok kilka minut przed północą.