Myśliwy zastrzelił kota w Brzozowie koło Chełmna
Nawet trzy lata więzienia grożą mężczyźnie, który w Brzozowie pod Chełmnem zastrzelił kota. Sprawca to myśliwy z Kijewa Królewskiego. Przyznał się do winy. Twierdzi, że pomylił kota z dziką zwierzyną.
Kot niezwykle rzadkiej w Polsce rasy maine coon wygrzewał się na słońcu kilkadziesiąt metrów od domu. Właściciele usłyszeli huk wystrzału. Wybiegli na drogę, dostrzegli martwego kota i oddalające się auto. Spisali numery rejestracyjne. W ten sposób policja dotarła do sprawcy. 58-letni myśliwy przyznał się do zabicia kota. Wyjaśnił, że strzelił, bo myślał, że to dzikie zwierzę.
Prokuratura postawiła przed nim dwa zarzuty. Pierwszy dotyczy polowania w odległości mniejszej, niż 100 metrów od budynku mieszkalnego. Grozi za to grzywna. Zarzut główny to zabicie zwierzęcia. Za to można dostać nawet trzy lata. Sprawca będzie musiał także zapłacić właścicielom za spowodowanie finansowej straty.
Obowiązująca od półtora roku znowelizowana ustawa o ochronie zwierząt zakazuje myśliwym zabijania psów i kotów. Myśliwi mogą do nich strzelać tylko wtedy, gdy pies, czy kot, bezpośrednio atakuje zwierzynę łowną, zaś realnie nie ma innej możliwości powstrzymania takiego ataku. Przed nowelizacją myśliwi mogli zabić każdego psa, czy kota, który bez dozoru człowieka pojawił się w odległości większej, niż 200 metrów od najbliższych zabudowań.