Po kontroli NFZ we włocławskim szpitalu
Rosną kontrowersje wokół wyników kontroli Specjalistycznego Szpitala Wojewódzkiego we Włocławku, przeprowadzonej przez bydgoski oddział Narodowego Funduszu Zdrowia po tragicznej śmierci nienarodzonych bliźnią w styczniu tego roku.
Upubliczniony przez NFZ raport mówi o zbyt niskiej obsadzie położnych, za małej ilości sprawnego sprzętu i opóźnionym o wiele godzin zabiegu cesarskiego cięcia. Na podstawie wyników kontroli bydgoski NFZ obniżył tak zwany stopień referencyjności oddziału ginekologiczno-położniczego. Oznacza to zredukowanie statusu oddziału, a co za tym idzie zmniejszenie kontraktu szpitala z Narodowym Funduszem Zdrowia.
Tymczasem dyrektor włocławskiego szpitala, Krzysztof Malatyński, kwestionuje niemal wszystkie ustalenia kontroli, zaś wypowiedzi rzecznika FNZ na temat szpitala nazywa kłamliwymi. Przykładem nieprawdy w raporcie ma być - jak twierdzi dyrektor - sprawa ilości położnych. Rzecznik NFZ informuje, że było ich dwie, a dodatkowo jedna z nich oddelegowana do izby przyjęć. Tymczasem dyrektor Malatyński twierdzi, że na oddziale było siedem położnych.
Dyrektor szpitala zarzuca też kłamstwo rzecznikowi NFZ w sprawie ilości sprzętu na oddziale. W tej sprawie rozważa nawet pozew do sądu przeciw rzecznikowi bydgoskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia.
O najbliższych losach oddziału ginekologii rozstrzygnie spotkanie u wojewody kujawsko-pomorskiego. Biorą w nim udział także przedstawiciele marszałka.