Spółka MZK bardzo potrzebuje programu ratunkowego. Kolejne rozmowy bez przełomu
Bydgoskie Miejskie Zakłady Komunikacyjne wciąż mają problemy - o nich w siedzibie MZK rozmawiali związkowcy, eksperci od komunikacji i radni.
Wśród najpoważniejszych problemów wymienianych przez stronę związkową jest m.in. niewystarczające finansowanie ze środków miasta. Andrzej Arndt, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej w Bydgoszczy, ostrzega, że przyszłoroczny wzrost płacy minimalnej bez zwiększenia miejskiej dotacji, nie zatrzyma odpływu pracowników
- Nie wiem czy te 366 zł, ta najniższa krajowa, powstrzyma odejścia kierowców i motorniczych - wątpi Andrzej Arndt, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej w Bydgoszczy. - Część zrezygnuje, bo przy dużo mniejszym obciążeniu fizycznym i psychicznym w innym miejscu zarobi większe pieniądze. Jako związek posiadamy własne autokary turystyczne dla pracowników. Zakupiliśmy je z własnych pieniędzy, ze składek. Wiecie państwo, gdzie je naprawiamy? W firmach zewnętrznych. Dlaczego? Bo tu nie ma kto naprawiać tych autobusów. Po prostu brakuje ludzi.
Związkowcy już wcześniej zgłaszali trzy główne postulaty: skrócenie czasu pracy, zapewnienie minimalnej pensji na poziomie 120 procent najniższego wynagrodzenia oraz obniżenie kosztów zdobycia uprawnień na kierowanie pojazdami komunikacji miejskiej. Zostały one zgłoszone do ministerstwa.
- Czekamy w tej chwili na spotkanie przedstawicieli branży w ministerstwie - zapowiada Arndt. - Mam nadzieję, że w ciągu miesiąca dojdzie do spotkania i poruszone zostaną ważne tematy. Jesteśmy zadowoleni, że resort chce rozmawiać i to jest dobre. Dla prezydenta miasta spółka miejska komunalna jest tym organem pomocniczym - nie jakąś zyskowną firmą dochodową - tylko organem pomocniczym. I tak powinniśmy być postrzegani. Niestety, dopóki nie będziemy tak postrzegani, to taka sytuacja, jaka jest Bydgoszcz, będzie się powtarzać.
W spotkaniu uczestniczyli przedstawiciele MZK, Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej, radni Bydgoskiej Prawicy i wiceprezydent miasta Mirosław Kozłowicz, a także eksperci do spraw komunikacji miejskiej - Marcin Wróbel i dr Michał Beim.