„Nasze dzieci są atakowane”. Spór o zieleń na toruńskim Wrzosowisku. Szkoła chce zbudować park
Narasta spór między Towarzystwem Salezjańskim a radą Okręgu Wrzosy w Toruniu. Dyrektor szkoły zdecydował się ogrodzić zielony teren, z którego korzystali okoliczni mieszkańcy. Obszar (ponad 4,6 hektara) od ponad 25 lat jest w wieczystym użytkowaniu podstawówki.
Andrzej Górniak, pełnomocnik szkoły poinformował, że we wtorek (24 września) odbyło się spotkanie z rodzicami.
– Musimy z mocy prawa chronić dzieci. Będziemy mieć pięknie uporządkowany park, dzieci będą tu przychodzić, jak i całe osiedle – mówił Górniak.
– Trochę się obawiamy o pewne sprawy. Nasze dzieci chodzą tutaj do szkoły, były atakowane słownie, czy medialnie. Zdjęcia i wywieszanie wizerunków, które na pewno są dalekie od mowy miłości, a powiedziałbym, że to jest mowa nienawiści – podkreślił jeden z rodziców.
– Dzieci są bardzo zestresowane tym, co się dzieje dookoła. Osobami, które się tutaj pojawiają. Wydaje mi się, że osoby, które mają głosy przeciwne wobec tego, co się tutaj dzieje, powinny przyjąć trochę inną taktykę. Biorąc pod uwagę fakt, że to jest szkoła – dodała mieszkanka Torunia.
– Stoimy przed ogrodzonym terenem. Patrzymy, jak przebiega to inwestycja i też na to, czy prawo dotyczące ochrony roślin jest stosowane w praktyce. Widzimy, że nie. To jest jedyny powód, dlaczego tu jesteśmy – odpowiedziała Regina Strzemeska z Rady Okręgu Wrzosy.
Wcześniejsze mediacje zakończyły się fiaskiem.
Jak uważał Janusz Kaźmierczak, mediator z Fundacji Pracownia Dialogu, powrót do rozmów jest możliwy.
– Im wcześniej zostanie wdrożony dialog, tym większa szansa na poznanie wzajemnych potrzeb, oczekiwań i pomysłów niż na późniejsze siłowe próby rozwiązania tego problemu. Wydaje mi się, że to, co obserwujemy teraz, to jest już taka „siłówka”. Salezjanie postawili płot, mieszkańcy oparli o niego rowery, gdzieś tam są jakieś dziury. Za chwilę się okaże, że ktoś coś tam zniszczył. To nawet nie chodzi o cofnięcie się o krok, bo płot już stoi. Chodziłoby o to, żeby wykrzesać w sobie takie nastawienie, że ten dialog jest potrzebny. Ci ludzie będą nadal tam mieszkać, ta szkoła tam będzie i chodzi o to, żeby ona była poprawna i sąsiedzka, a nie wroga. Wydaje mi się, że ten powrót jest potrzebny. Skład osobowy przy stole wymaga przemyślenia. Miasto też ma pewną rolę do odegrania w tych rozmowach. Nie tylko jako zewnętrzny ekspert, czy ten, kto podpisał umowę dzierżawy, ale też ktoś, kto może wpływać na rozwiązania – podkreślił Kaźmierczak.
Przypomnijmy, prezydent Torunia Paweł Gulewski zawiadomił policję w związku z podejrzeniem niszczenia roślin chronionych na toruńskim Wrzosowisku. Według pełnomocnika szkoły taka sytuacja nie miała miejsca.