Ważył prawie 120 ton, zamiast 40. Jechał na łysych oponach, bez papierów i bez pilota
Inspektorzy z włocławskiego oddziału kujawsko-pomorskiej Inspekcji Transportu Drogowego na autostradzie A1 zatrzymali do kontroli 10-osiowy zespół pojazdów, którym przewożona była palownica.
Jak zawiadamia WITD Bydgoszcz, zestaw, który już na pierwszy rzut oka wydawał się bardzo ciężki, nie był pilotowany. Kierowca nie okazał też do kontroli zezwolenia na przejazd pojazdu nienormatywnego, więc inspektorzy skierowali zespół pojazdów na stanowisko kontrolne wyposażone w wagę samochodową.
Według inspektorów, urządzenie wskazało rzeczywistą masę całkowitą zespołu pojazdów ponad 119 ton (119,3 t), zatem o prawie 80 ton więcej niż dopuszczają przepisy. Tak duża masa nie pozostała bez wpływu na naciski niemal wszystkich osi.
„Tylna podwójna oś napędowa ciągnika wywierała na drogę naciski odpowiadające masie 23,4 ton, przy czym przepisy dopuszczają naciski o wartości do 19 ton. Naciski przedniej podwójnej osi naczepy wyniosły 24,3 ton, przy normie 18 ton. Z kolei naciski osi składowych tylnej grupy pięciu osi naczepy również nie zmieściły się w 8-tonowej normie, która w tym przypadku została przekroczona od 5,5 ton do 6,4 ton. Zestaw był także szerszy (3,95 m) i dłuższy (25,17 m) względem obowiązujących przepisów." - czytamy na stronie WITD Bydgoszcz.
Na takie parametry przewoźnik powinien uzyskać zezwolenie kategorii V, którego wydanie wiąże się z wyznaczeniem przez zarządców dróg bezpiecznej trasy przejazdu, uwzględniającej m.in. wytrzymałość obiektów inżynierskich (mostów, wiaduktów) i określeniem warunków przejazdu, w tym sposobu pilotowania, bowiem przejazd zestawu cięższego niż 80 ton powinien być pilotowany przez co najmniej dwa pojazdy „PILOT”. W tym przypadku nie było żadnego zezwolenia i pojazdów pilotujących, a parametry gabarytu – głównie jego naciski osi – negatywnie oddziaływały na nawierzchnię dróg.
To nie koniec nieprawidłowości. W toku kontroli okazało się, że ciągnik samochodowy od dawna ma nieważny przegląd techniczny, a zamontowany w nim tachograf również nie został poddany wymaganej co 2 lata kontroli okresowej. Z kolei opony w naczepie były tak zużyte, że wystawały z nich przysłowiowe druty – co klasyfikuje usterkę jako niebezpieczną. W sytuacji, kiedy dopuszczalne naciski tych osi były mocno przekroczone, pojazd stanowił realne zagrożenie w ruchu drogowym.
Tak duża masa całkowita pojazdu nienormatywnego, drastycznie przekroczone dopuszczalne naciski osi, ale przede wszystkim fatalny stan techniczny naczepy nie pozwoliły na dalsze dopuszczenie do ruchu zespołu pojazdów. Jedyną możliwą do podjęcia przez kontrolujących inspektorów decyzją było wstrzymanie przejazdu do czasu usunięcia wszystkich nieprawidłowości.