Parkingi Park&Ride świecą pustkami. Miasta będą musiały zwrócić środki unijne?
Samorządy starają się zachęcić kierowców do korzystania z parkingów Park&Ride na różne sposoby. Jeśli nie poprawią się statystyki Toruniowi i Bydgoszczy może grozić nawet zwrot unijnej dotacji.
Przypomnijmy, że na ostatniej sesji toruńscy radni obniżyli opłaty za pozostawienie auta o połowę.
Marszałek województwa podkreślił, że „to nie są parkingi osiedlowe”. – Przyjeżdżamy, parkujemy i zostawiamy samochód. Następnie jedziemy transportem publicznym do centrów i wracamy. Ta rola nie została do końca dobrze zdefiniowana. Rozumiem chęć budowania czegoś, czyli parkingu i wykorzystania tego na rzecz mieszkańców, ale to nie ten priorytet i nie to działanie. Trzeba uważać, kiedy pozyskuje się środki unijne, bo konsekwencje mogą być odwrotnie od spodziewanych.
– Na 159 pojazdów, które według założonego limitu powinny parkować na tych parkingach, mamy tych pojazdów 12, co stanowi 7,5%, zakładanej dziennej liczby pojazdów, z której mieliśmy się wylegitymować przed instytucjami zarządzającymi środkami europejskimi. Staramy się podejmować działania, które wypromują parkingi Park&Ride. – dodał Marcin Kowallek, dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej w toruńskim ratuszu.
– Pracujemy nad tym, gdzie dodać połączenia, żeby jeszcze lepiej skomunikować Park&Ride z centrum miasta – podkreślił Rafał Pietrucień, zastępca prezydenta Torunia.
W Bydgoszczy kierowcy do dyspozycji mają pięć parkingów. – Po blisko dwóch latach (działania systemu – przyp. red.) w kwietniu 2024 roku z systemu skorzystano 3000 razy. Można powiedzieć, że to niedużo, ale trzeba pamiętać, że jest to o 500 osób więcej, niż w lutym tego roku i 1200 osób więcej, niż rok wcześniej. Wprowadziliśmy bilety okresowe. Jest to system, który na pewno wymaga czasu – przedstawił Tomasz Okoński, rzecznik Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej w Bydgoszczy.
Zmiany opłat w Toruniu będą obowiązywać od września do końca roku.