Bydgoszcz i Toruń w sporze o ZIT
Albo ZiT w bydgoskiej wersji albo wcale? Bydgoszcz trzyma się swojej wizji współpracy w pozyskiwaniu dodatkowych unijnych środków na inwestycje w regionie. Prezydent Torunia uważa bydgoską uchwałę za wadliwą i zachęca do rozmów
W bydgoskim ratuszu dziennikarze usłyszeli: pieniądze trzeba liczyć według liczby mieszkańców, Bydgoszcz była dyskryminowana i poszkodowana w ostatnim rozdaniu unijnych pieniędzy na 1,5 miliarda złotych.
Pokazywano wyliczenia z www.mapadotacji.gov.pl., z których wynika, że na jednego mieszkańca Bydgoszczy przypadało o wiele mniej pieniędzy niż na jednego mieszkańca Torunia.
Władze Bydgoszczy zaapelowały do władz Torunia o podpisanie porozumienia o Zintegrowanych Inwestycjach Terytorialnych w całym województwie z podziałem na dwa obszary i z przewodnictem Bydgoszczy. Toruń i marszałek regionu kujawsko-pomorskiego, mówili dotąd o rotacyjności władzy w tej strukturze.
Bydgoszcz pozostaje przy swoim stanowisku. Konferencję zorganizowali przewodniczący rady miasta Roman Jasiakiewicz i prezydent. Rafał Bruski zaapelował do samorządowców z Torunia, okolicznych gmin i marszałka o jak najszybsze podpisanie zaproponowanego przez Bydgoszcz porozumienia
- Zintegrowane Inwestycje Terytorialne to wspólne przedsięwzięcie, równe dla każdego z samorządów - uważa prezydent Torunia Michał Zaleski. Niedopuszczalne jest, by deprecjonować któregokolwiek z partnerów - dodaje. Zdaniem prezydenta Zaleskiego uchwała przyjęta przez bydgoską radę miasta w sprawie ZIT-ów jest wadliwa z dwóch powodów.
Prezydent Zaleski dodał, że cały czas zachęca Bydgoszcz do rozmów, mimo że - jak mówi - ma przed sobą ścianę.
ZIT w kujawsko-pomorskiem ma obejmować 11 bydgoskich i 8 toruńskich gmin. Jeśli oba miasta nie osiągną porozumienia do końca lutego, ZIT-u nie będzie, czyli nie będzie dodatkowych unijnych pieniędzy na inwestycje w miastach.