W Nadleśnictwie Osie żyje pięć par bielików. Ptaki te nie są już zagrożone wyginięciem
- Mimo że pora roku jeszcze zimowa, to spoglądając w niebo można zauważyć krążące w wielu miejscach naszego regionu majestatyczne ptaki drapieżne, jakimi są bieliki - mówił Dawid Warzyński, zastępca nadleśniczego Nadleśnictwa Osie.
- Trwają właśnie toki, czyli ptasie gody. Bieliki o tej porze roku już zaczynają naprawiać gniazda, reperować swoje siedziby tak, żeby na początku marca złożyć te jaja i później dochować się do czerwca potomstwa (...). Ich sylwetka w locie jest charakterystyczna. Ma skrzydła ustawione w zasadzie prostopadle do tułowia, ich kształt przypomina po prostu deski, takie dwa prostokąty przyczepione do tułowia - mówiąc w uproszczeniu, i biały wachlarzowaty ogon, bardzo charakterystyczny dla bielika.
W Nadleśnictwie Osie jest pięć pewnych, lęgowych gniazd bielików, a w całych Borach Tucholskich kilkadziesiąt.
- Bielik, mimo, że jest objęty ochroną ścisłą, jest w już w Polsce bezpieczny - myślę, że ornitolodzy się ze mną zgodzą. Głównym zagrożeniem dla tych ptaków było zanieczyszczenie środowiska, głównie chodziło o środki ochrony roślin na bazie DDT, mówimy o spadku po okresie jeszcze sprzed 1989 roku. Zawartość chemikaliów w środowisku utrudniała lęgi, skorupki jaj były za miękkie, ptak często sam je zgniatał. Także zanieczyszczenie wód powodowało, że bielik wraz z pokarmem przyjmował metale ciężkie - mówił Dawid Warzyński.
Więcej w relacji Marcina Dolińskiego.