Straż pożarna w całym kraju oddała hołd swojemu koledze. Bartosz Błyskal zginął na służbie
Punktualnie o godz. 18.00 w całym kraju zawyły syreny strażackie i rozbłysły światła wozów. Uczczono w ten sposób pamięć Bartosza Błyskala, 27-letniego strażaka-nurka, który zginął w czasie poszukiwań Grzegorza Borysa. Płetwonurek Specjalistycznej Grupy Wodno-Nurkowej KM PSP w Gdańsku stracił przytomność w wodzie.
– Taka wiadomość jest zawsze traumatyczna dla strażaków zawodowych, jak i dla ochotników, niezależnie od tego, czy znali danego człowieka osobiście - podkreślił st. kpt. Karol Smarz, z PSP w Bydgoszczy. Z kolei inni bydgoscy strażacy potwierdzają, że niektóre akcje, zostają w głowie na dłużej:
– Pamiętam taki ciąg akcji: do południa gasiliśmy pożar hali z butlami niebezpiecznymi, wieczorem pożar kamienicy, poddasze, gdzie poszukiwaliśmy osoby, a w nocy pożar domku jednorodzinnego. Trzeba było ratować całą rodzinę i to w niesprzyjających warunkach, czyli w mrozie i w obfitym śniegu – mówi brygadier Sylwester Włoszczyński.
– Takich wspomnień w ciągu mojej służby jest wiele. Są akcje, które zostają na dłużej w pamięci. Liczy się to, co tu i teraz, i to, co będzie dalej. Na to, co było wpływu już nie mamy, jednak daje nam to do myślenia, żeby zawsze, na każdym kroku uważać na to, co się robi. Wiemy, że mamy do kogo wracać – dodaje st. asp. Paweł Giełdon.
Przypomnijmy: Grzegorz Borys jest poszukiwany od kilkunastu dni. 44-latka podejrzewa się o zamordowanie ze szczególnym okrucieństwem swojego 6-letniego synka.