Co zrobić z chorym drzewem w Toruniu? Fundacja alarmuje, a miasto mówi, że nie ma niebezpieczeństwa
Kilka miesięcy – tyle zdaniem toruńskich urzędników trwają procedury w staraniach o pozwolenie wycięcia chorego drzewa. Mieszkańcy mają wątpliwości i obawy, czy nie będzie za późno, gdy gałęzie spadną na chodnik lub ulicę i wyrządzą komuś krzywdę.
– Kruszy się i jest w stanie prawie całkowitego rozkładu. Ulica, chodnik, a tu właściwie większa część korony „wisi” nad tym ciągiem komunikacyjnym. Częściowo opiera się o latarnię, drzewo jest niestabilne i wymaga pilnej interwencji. Patrząc na ten pień, nie jest to bezpieczne drzewo – podkreślił Mariusz Warachim z fundacji Zielone Kujawy.
Do sprawy odniósł się toruński ratusz. – Zdarzy się, że zwrócimy się o usunięcie drzewa. Jak dostaniemy zezwolenie, to przetniemy je i o ile nie będzie żadnych wypadków przy pracy, że się przewróci, to zostanie pozostawiony tzw. świadek, czyli drzewo z resztką korony, która jest w tej chwili zielona. Licho to wygląda, ale mimo wszystko jest zielona. Nie mamy nic przeciwko temu, żeby takie drzewa były w mieście. Wydaje mi się, że nie ma niebezpieczeństwa takiego, żeby jakoś specjalnie trzeba było zabezpieczyć drzewo. Natomiast trzeba coś z tym zrobić – zaznaczył Tomasz Kozłowski z Wydziału Środowiska i Ekologii Urzędu Miasta.