Ślubna obrączka przez 23 lata leżała w ziemi. Leśniczy z Żółwina cudem odzyskał zgubę
Leśniczy Adam Kata zaprosił do Żółwina członków Stowarzyszenia Historyczno-Archeologicznego „Bractwo”. Chodziło o to, by z wykrywaczami metali wyzbierać pinezki rozsypane na drodze przez jakiegoś złośliwca. Leśniczy nie spodziewał się, że dzięki tej akcji przeżyje niesamowity powrót do przeszłości, a pamięcią cofnie się aż na ślubne kobierce...
To miała być rutynowa, sobotnia praca z wykrywaczami metali Stowarzyszenia Historyczno-Archeologicznego „Bractwo”. Ekipa przyjechała na zaproszenie Adama Katy, leśniczego Leśnictwa Żółwin w Nadleśnictwie Bydgoszcz.
Cel: wyzbieranie pinezek zrobionych z podkładek do papy, umyślnie rozsypanych po drodze. Sprawcy chodziło prawdopodobnie o sabotowanie przejeżdżających tędy kierowców.
Gdy członkowie bractwa przyjechali do Leśnictwa, wzięli się z miejsca za sprzątanie, co nie było łatwe. Niektóre z gwoździ były przyspawane do podkładek tak, by „lepiej” wbijały się w opony.
Przy okazji rozmów na temat leśnych tajemnic i znalezisk, leśniczy Kata wspomniał, że 23 lata temu w tym lesie zgubił obrączkę ślubną. Ściągał rękawicę i nie zauważył, że złoty krążek zniknął. „Chciałbym ją zobaczyć” – zażartował w rozmowie z poszukiwaczami. 13 maja AD 2023 był, jak się okazało, dniem, w którym życzenia się spełniały.
„Wystarczyło dosłownie jedno machnięcie wykrywaczem nad poboczem drogi. Na głębokości ok. 10 cm jeden z poszukiwaczy, kolega Marek, odkrył coś błyszczącego” – powiedział Piotr Glimasiński, prezes Stowarzyszenia Historyczno-Archeologicznego „Bractwo”. Gdy znalezisko zobaczył leśniczy, nie miał wątpliwości. To zagubiony przed laty znak miłości: „Śmiałem się, że ożeniłem się z Żółwinem. Jak widać, zostałem tutaj. A obrączkę miałem na palcu tylko dwa miesiące” – podkreślił leśniczy Adam Kata.
źr. RDLP Facebook